czwartek, 5 czerwca 2014

CONNIE ONE SHOT - ,,Miły przerywnik w Kuracji" :)

 <----------- GŁOSUJ W ANKIECIE

Veronica's POV

Dzień jak co dzień. Na dworze latały mewy, piasek pod moimi stopami poskrzypywał cichutko, a ja trzymałam za rękę miłość mojego życia, już piąty rok. Pięć lat temu, dokładnie pięć lat temu poznałam Caluma i pokochałam go bez końca. To było niesamowite, tak jakby ktoś od razu zaplanował, że mam być tylko z nim, z nikim innym.
Skręciliśmy w jakąś dziką dróżkę, nie myśląc za wiele, po prostu ciesząc się swoim towarzystwem. Deptałam korzenie i połamane patyki, ale w sumie tego nie czułam. Była tylko jego dłoń w mojej dłoni, tylko ja i on.
Nic więcej nie istniało.
- Ronnie...? - głos Caluma wyrwał mnie z tego błogiego stanu, a kiedy odwróciłam do niego głowę, uśmiechnął się do mnie nieziemsko. - Pamiętasz, co jest dzisiaj? - spytał cicho, pocierając swoim kciukiem moje knykcie. Stanęliśmy w miejscu przy jakimś pniu. Usiedliśmy na nim, a ja oparłam głowę na ramieniu chłopaka. On oplótł mnie ramieniem, przyciągając do siebie jeszcze bliżej, o ile było to możliwe.
- Oczywiście. Pięć lat, Caluś. Całe pięć lat - westchnęłam. - Kiedy to zleciało, hm? - mruknęłam, prostując nogi i wystawiając stopy na cienki pasek słońca przedzierający się przez drzewa.
- Sam nie wiem - pokręcił głową. - Pamiętasz, jak w liceum jedliśmy razem lunche?
- Tak! I te moje pudełka - zachichotałam. - Albo te naleśniki z chilli...
- Nie przypominaj mi - skrzywił się, a ja uderzyłam go w ramię nadal się śmiejąc.
- Hej! Nie były aż takie straszne - wytknęłam mu język. Calum wywrócił oczami i również wybuchł śmiechem.
- No dobra, przyznaję, jeśli to wiązałoby się z wiecznością spędzoną z tobą, to mógłbym je jeść codziennie.
- Chciałbyś spędzić ze mną wieczność? - uniosłam brew, a on się zmieszał.

Calum's POV

No i się zaczęło. Nie zamierzałem przechodzić do rzeczy tak szybko, chciałem chwilę z nią porozmawiać, trochę to odwlec.
- Tak. Jesteś miłością mojego życia, wiesz o tym, prawda? - spytałem niepewnie, patrząc jej prosto w oczy.
- Wiem. A ty wiesz, że jesteś miłością mojego życia? - uśmiechnęła się ciepło, ujmując moją dłoń. O matko.
- Nie wiedziałem. Dziękuję, że mi powiedziałaś. Teraz nie będę się bał.
- Nie będziesz się bał czego? - zmarszczyła brwi.
- Wiesz, Ronnie, pokochałem cię od początku. Dzień minus sześćdziesiąty pierwszy, kiedy pierwszy raz do mnie napisałaś, dzień minus sześćdziesiąty, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, dzień minus dwudziesty, kiedy pierwszy raz cię pocałowałem, potem całą tą głupią studniową, to wszystko, co się działo, utwierdzało mnie w przekonaniu o tym, jak bardzo cię kocham. Kocham w tobie chyba wszystko, każdy cal twojego ciała jest idealny, każdy skrawek twojego charakteru jest perfekcyjny. Uwielbiam to, jak zawsze mnie poprawiasz, kiedy się mylę, jak śmiejesz się ze mnie, kiedy nie potrafię czegoś zrozumieć, bo rzuciłem szkołę po pierwszej klasie, a nawet w jej środku. Uwielbiam to, jak twój nos się marszczy, kiedy cię w niego całuje, jak wystawiasz język, kiedy skupiasz się nad czymś, co robisz. Uwielbiam całą ciebie. Kocham cię, Veronico Darkstone, i naprawdę chciałbym spędzić z tobą całe moje życie.
Klęknąłem przed nią na drżących nogach, a ona otworzyła szeroko oczy. Jej wargi rozchyliły się ze zdumienia.
- Dlatego proszę cię, najpiękniejsza kobieto na ziemi, moja największa miłości i najgorszy kucharzu, wyjdź za mnie i pozwól mi spędzić ze sobą wieczność.
Czekałem niepewnie, trzymając w dłoniach to cholerne pudełeczko, a ona patrzała to w moje oczy, to w nie.
- Calum, ja...
- O Boże, Ronnie. - zacząłem panikować. - Ty mnie nie chcesz. Matko, jak mogłem być taki głupi - wstałem i zacząłem chodzić w kółko, trzymając się za głowę i raz po raz szarpiąc się za włosy.
- Nie, to nieprawda. Kocham cię całym sercem. Tak, Calum, poślubię cię.

---------------
Część 2.8 pojawi się w niedzielę, o ile mi się uda :')
Jutro mam zaliczenie z geografii na 10:00 :))))))))))))))))))))

Głosujcie w ankiecie! x

Obserwatorzy