Wróciłam do domu. Nie dlatego, że byłam zła na Caluma. Nie dlatego, że bałam się rzucić szkołę. Po prostu wróciłam. Wiecie, to coś takiego, kiedy urodziliście się w jakimś mieście i czujecie się do niego tak przywiązani, że nie potraficie mieszkać gdzie indziej. Rozumiecie?
No dobra, może chodziło o Caluma.
Siedziałam na stołku barowym, w dłoni obracając do połowy pełną szklankę whisky. Złoty płyn skrzył się w świetle stroboskopu zamontowanego gdzieś na suficie. Obok mnie siedział Ashton, dziarsko trzymając rękę na moim udzie. Zignorowałam to. Przecież i tak był tylko odskocznią.
Wszystko było odskocznią, a tylko on był prawdziwy, przypomniała mi moja podświadomość. A teraz on odszedł, bo mu na to pozwoliłaś.
Potrząsnęłam głową i wlałam w siebie kolejną porcję alkoholu. Jedyny sposób, żeby zapomnieć.
- Wszystko okej? - krzyknął przez dudniącą muzykę Ash. Zbyłam go skinieniem głowy. Nie musiał wiedzieć.
Nie wiem, ile szklanek whisky później, ale Ashton zadzwonił po taksówkę i wsadził mnie do niej, sam zajmując miejsce obok. Chyba musiałam zasnąć, bo nie pamiętam już nic więcej. Być może to po prostu alkohol uderzył do mojej głowy już ostatecznie.
***
Nie wiem, czy to był sen, ale widziałam moją mamę płaczącą i krzyczącą przeraźliwie, mojego tatę rozmawiającego z jakimś mężczyzną w garniturze i mojego brata siedzącego bez ruchu na krześle. To zabolało mnie najbardziej. Zawsze był taki pełny energii, a teraz wpatrywał się tępo w nicość, trzymając w pięściach swój plecak. Musiał przyjechać prosto ze szkoły.
Zaraz, co?
Uszczypnęłam swoje ramię, jednak to nic nie dało. Chciałam się podnieść, ale mi się to nie udało. Spuściłam wzrok na moje ciało. Byłam przypięta. Wszędzie dookoła było pusto, w małym pokoju stało jedynie to łóżko, na którym właśnie się znajdowałam. Dopiero teraz zauważyłam, że mama jest za szybą.
- Mamo... - wychrypiałam.
Natychmiast znalazł się przy mnie sztab lekarzy, których poznałam po białych kitlach. Jakaś pielęgniarka powiedziała, że kiedy dojdę do zdrowia, mogą zacząć kurację.
- Jaką kurację? Co, do cholery? - zmarszczyłam brwi.
I dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.
Byłam na pieprzonym odwyku.
- Żartujecie sobie ze mnie?! - zaczęłam krzyczeć i wierzgać się desperacko. - Ja tu zwariuję, rozumiecie?! Już lepiej wsadźcie mnie do psychiatryka od razu!
- RonRon? - usłyszałam cichy głos, który przebił się przez gwar uniesionych głosów.
Anthony.
- Dlaczego oni mnie tu uwięzili, Tony? - spytałam ze łzami w oczach. Brat podszedł bliżej i ujął swoją malutką dłonią moją rękę.
- Nie uwięzili, Ronnie. Robią to dla twojego dobra. Dzieje się z tobą coś naprawdę złego. Już nawet nie poznaję mojej siostry - przyznał.
- A ja nie poznaję ciebie, Tony. Mój brat nigdy by mi tego nie zrobił - syknęłam, ponowie próbując się wydostać.
Anthony pokręcił głową i zaczął się wycofywać.
- Zama to sobie zrobiłaś, Veronica, kiedy dawno temu pozwoliłaś Calumowi odejść. Dobrze wiesz, że tylko on powstrzymywał cię od szaleństwa.
Opuścił salę. Ucichli wszyscy krzyczący lekarze, zgasły wszystkie jasne światła. Czułam tylko pojedynczą, słoną łzę spływającą po moim bladym policzku.
Sama to sobie zrobiłam, kiedy pozwoliłam mu odejść. Teraz potrzebuję go z powrotem, żeby mnie naprawił.
---------
To ssie, Studniowa ssie, Róg ssie i takie tam, ale widziałam, że naprawdę wam zależało na tym rozdziale, więc tadaaa!
Myślę, że będę publikować, tak, powiedzmy, co środę. (zaczynamy od następnej)
See ya soon! :) x
+ jeśli przeczytałaś, skomentuj x
cieszę się, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten rozdział <3
czekam na next :D
Ciesze się że już jesteś. Kocham studniową i róg. <3
OdpowiedzUsuńWeny kochana! :*
Czekam na next! :D
Wróciłaś!! Yeah, ale się cieszę ;)
OdpowiedzUsuńKurde ,a tak na poważnie to nieźle się porobiło Ron w takim stanie? Wow!! Mam nadzieję, że wyjdzie z tego i nie stoczy się jeszcze bardziej...
Już się nie mogę doczekać nexta i środy - mimo, że ich osobiście nie cierpię - duuuużo weny i buziole ;**
p.s. korzystając z okazji chciałabym cię zaprosić na moje ff o Ashtonie i Mary, którzy są przyjaciółmi... Z przywilejami ;p
http://rock-god-fanfiction.blogspot.com/
Wspaniały! <3
OdpowiedzUsuńCiesze się że kontynuujesz róg. :*
Super że piszesz dalej:-)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział;-)
Czekam na następny
ŁIHIHIHIHIHI RIKITIKITAK!
OdpowiedzUsuńNARESZCIE! Powróciłaś z wielką klasą! Jak Fenix z popiołów! (po trochu zamieniam się w Conchite Kiełbasę, lel)
Oszałamiające! Jak mogli ją tam zamknąć?? W sumie może i dobrze, bo to w końcu dla jej dobra :)
I POTRZEBUJĘ CALUMA JAKO TWÓJ WIERNY KOŃ, TAK BARDZO POTRZEBUJĘ CALUMA!
Przepraszam, że ostatnio się nie odzywałam ale byłam strasznie zajęta szkołą i pewnymi rzeczami i strasznie brakowało mi czasu :/
Życzę Ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na następny!
@5secofallie
WI FI. JA NAPRAWDĘ ZACZYNAM MYŚLEĆ, ŻE TY SZCZERZE NIENAWIDZISZ MOJEGO IRWINA!
OdpowiedzUsuń@irwieskitkat x