- Ed Sheeran ft. Taylor Swift - Everything Has Changed
- Ed Sheeran - Kiss Me)))
Dzień minus trzydziesty trzeci; 30 września
Od dnia minus czterdziestego Veronica zawsze siadała na tym samym
miejscu koło mnie, uprzednio pytając grzecznie, czy miejsce to nie
jest zajęte. Zawsze była taka grzeczna. To chyba pociągało mnie w
niej najbardziej. Tego dnia jednak nie pojawiła się nade mną i nie
usiadła przy moim stoliku (chłopcy zrezygnowali z siedzenia ze mną
dnia minus trzydziestego dziewiątego). Rozglądałem się więc w
poszukiwaniu Ronnie, na próżno. Nie przyszła. Napisałem do niej
wiadomość.
*C: Gdzie jesteś, piękna? :(*
Nie otrzymałem odpowiedzi przez najbliższe dziesięć minut.
Przerwa się skończyła, a Veroniki nadal nie było. Zacząłem się
martwić. Następna lekcja to francuski i hiszpański. Ona chodziła
na to pierwsze, więc nie byliśmy razem w grupie. Naprawdę zacząłem
panikować, kiedy dostałem odpowiedź na mojego wcześniejszego
sms'a.
*V: Wszystko okej, Hoodie. Po prostu coś mi wypadło.*
Wiedziałem, że coś było naprawdę nie w porządku, bo nigdy mnie tak nie nazywała. Nikt nie nazywał. Oprócz... Cholera jasna!
Wiedziałem, że coś było naprawdę nie w porządku, bo nigdy mnie tak nie nazywała. Nikt nie nazywał. Oprócz... Cholera jasna!
Moje serce rozpadło się na małe kawałeczki. O. Mój. Boże.
- Nie żyjesz, Clifford - wyszeptałem, odchodząc od sali od
hiszpańskiego w poszukiwaniu Michaela. Miałem jedynie nadzieję, że
nic się jej nie stało...
- Calum! - usłyszałem jej wrask ze składzika. Wbiegłem do środka
i wtedy ją zobaczyłem. Była rozczochrana, miała pogniecioną
spódniczkę, przerażenie w oczach i rozchylone, drżące wargi. Ale
nie to mnie przeraziło. Veronica miała w dłoni scyzoryk. Nie
byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dosłownie miała go w
dłoni. Krew z rany płynęła prawie tak szybko jak łzy z jej oczu.
Rzuciłem się na kolana i złapałem jej rękę. Jak dobrze, że
przeszedłem ten cholerny kurs pierwszej pomocy. Zanim wyjąłem
ostrze z jej dłoni, chwyciłem za apteczkę. Wyciągnąłem z niej
potrzebną gazę, bandaż i kompres jałowy. Ostrożnie wyjąłem nóż
z jej ręki, a ona zaskomlała cicho, odwracając głowę. Chciałem
pocałować tą ranę. Chciałem, by nie cierpiała. Chciałem
sprawić, by na jej twarzy zawitał uśmiech i zmył ten grymas bólu.
Ale z medycznego punktu widzenia zdecydowanie powinienem opatrzyć
skaleczenie. Nałożyłem bandaże najdelikatniej, jak tylko
potrafiłem. A potem to zrobiłem. Pocałowałem opatrunek,
pocałowałem każdy kolejny trzęsący się palec, pocałowałem jej
kostkę przy nadgarstku. Chciałem scałować z niej cały ten ból,
całe cierpienie. Wszystkie łzy.
- Kto ci to zrobił? - spytałem cicho, sam nie poznając swojego
głosu. Wiedziałem, kto był za to odpowiedzialny, po prostu nie
chciałem w to uwierzyć.
- To... - zawahała się. - Obiecał, że mnie zabije, jeśli ci
powiem, Calum, ja nie chcę umierać... - załkała.
Zamknąłem ją w ciasnym uścisku, a ona zapłakała jeszcze mocniej, wciskając głowę w zagłębienie mojego obojczyka. To był ten moment. Wtedy wiedziałem już na pewno. To ta dziewczyna skradła moje serce. Kochałem ją. Znaliśmy się tak krótko, ale nigdy wcześniej nie czułem czegoś podobnego. Czy wcześniej kochałem kogokolwiek? Nie możliwe. Nic nie równało się z nią. Nic ani nikt.
Zamknąłem ją w ciasnym uścisku, a ona zapłakała jeszcze mocniej, wciskając głowę w zagłębienie mojego obojczyka. To był ten moment. Wtedy wiedziałem już na pewno. To ta dziewczyna skradła moje serce. Kochałem ją. Znaliśmy się tak krótko, ale nigdy wcześniej nie czułem czegoś podobnego. Czy wcześniej kochałem kogokolwiek? Nie możliwe. Nic nie równało się z nią. Nic ani nikt.
- Czy to był Michael? - zapytałem, automatycznie zaciskając
pięści. Odsunęła się ode mnie.
- Co? Nie, on chciał mnie przed nim obronić! - pociągnęła nosem.
Czekaj, co?
- Powiedz mi, kto to był i co dokładnie ci zrobił.
Westchnęła, jednak nic nie powiedziała, po czym wytarła nos rękawem. To było do niej takie niepodobne. Spróbowała wstać, jednak straciła równowagę. Spadła na mnie, przewracając mnie na plecy. Leżała na mnie, zabijając mnie intensywnością swoich oczu. Była tak blisko, kilka milimetrów dzieliło moje usta od jej ust. Tak bardzo pragnąłem dowiedzieć się, jak smakują...
Westchnęła, jednak nic nie powiedziała, po czym wytarła nos rękawem. To było do niej takie niepodobne. Spróbowała wstać, jednak straciła równowagę. Spadła na mnie, przewracając mnie na plecy. Leżała na mnie, zabijając mnie intensywnością swoich oczu. Była tak blisko, kilka milimetrów dzieliło moje usta od jej ust. Tak bardzo pragnąłem dowiedzieć się, jak smakują...
Drzwi otworzyły się trzaskiem, a Ronnie zeskoczyła ze mnie w
sekundzie. Dyrektorka stanęła w progu z otwartymi szeroko oczami.
- Wagary i obściskiwanie się w szkolnym składziku?! Po panu bym
się jeszcze mogła tego spodziewać, panie Hood, ale pani? Była
pani wzorową uczennicą, panno Darkstone! Cóż za poniżenie...! -
mówiła pani dyrektor. Nawet nie wiem, jak się nazywała, wiem
tylko, że bardzo mnie wtedy wkurzyła. Siedziałem jednak cicho, dla
dobra reputacji Veroniki.
- Jestem zmuszona wezwać waszych rodziców - oświadczyła chłodno.
Przeczesałem włosy palcami.Cholera jasna, moja mama pracuje
dwanaście godzin dziennie, żebym miał jakieś życie, a teraz
jeszcze ma zwalniać się z pracy, żeby słuchać jakichś bredni,
które nawet nie miały miejsca?!
- Moi rodzice są obecnie opiekunami prawnymi Caluma, dlatego stawią
się w imieniu nas obu - odpowiedziała grzecznie Veronica. Czasami
zapominam, że kiedy jest się bogatym, można zwalniać się z pracy
bez konsekwencji. Bo przecież jesteś wtedy swoim własnym szefem.
Wychodząc upokorzony ze składzika, zerknąłem na dzwoniącą do
rodziców Ronnie i niemo wypowiedziałem 'dziękuję'. Uśmiechnęła
się tak lekko, żebym ja mógł to zobaczyć, ale żeby pani
dyrektor nic nie dostrzegła. Ćwiczyliśmy to wiele razy na
lekcjach. Nazwałem to nawet na naszą cześć.
Uśmiech Connie.
Smutno dzisiaj i w ogóle, ale miałam takiego smutastka dzisiaj, że szok. Mam nadzieję, że wam się podobało :))
Chciałam napisać jakąś kreatywną notatkę, ale jakoś nie mam nic ważnego do powiedzenia XD Ale mimo wszystko byłoby mi miło, gdyby co najmniej 3 osoby skomentowały, może nawet dodałabym rozdział szybciej...? :D znoszę blokadę obrazkową wraz z dodaniem tej części!
EDIT: Zauważyliście, że jesteśmy na półmetku tego rozdziału? <3 to może już ktoś wie, do czego Cal odlicza dni? ;p
EDIT 2: Nie mam dostępu do komputera w tym momencie, więc blokadę zniosę dzisiaj wieczorem. Jestem w KFC i czekam na koleżankę ze starej klasy, a na bloggerze na telefonie nie da się znieść tego gówna. Mam jednak nadzieję, że napiszecie, co sądzicie x
Czy mówiłam już jak bardzo was kocham? :) xxxx
Biedna. :( Kto jej to zrobił? Fajny rozdział. Trochę smutny, ale podoba mi się ;) @Mika69_1D
OdpowiedzUsuńawww, Calum jest tu taki słodki i kochany! zdecydowanie mogę powiedzieć, że blog jest wspaniały, a ty masz cudowny talent :)
OdpowiedzUsuńmimo, że rozdziały są krótkie, to i tak fajnie się je czyta, aż nie mogę się doczekać kolejnego. no i śliczny wygląd bloga.
@luukeyx
ciekawe co to za koleś
OdpowiedzUsuń