środa, 23 kwietnia 2014

1.5

(((Rozdział pisałam przy piosenkach:
- Ed Sheeran ft. Taylor Swift - Everything Has Changed
- Ed Sheeran - Kiss Me)))

Dzień minus trzydziesty trzeci; 30 września

Od dnia minus czterdziestego Veronica zawsze siadała na tym samym miejscu koło mnie, uprzednio pytając grzecznie, czy miejsce to nie jest zajęte. Zawsze była taka grzeczna. To chyba pociągało mnie w niej najbardziej. Tego dnia jednak nie pojawiła się nade mną i nie usiadła przy moim stoliku (chłopcy zrezygnowali z siedzenia ze mną dnia minus trzydziestego dziewiątego). Rozglądałem się więc w poszukiwaniu Ronnie, na próżno. Nie przyszła. Napisałem do niej wiadomość.
*C: Gdzie jesteś, piękna? :(*
Nie otrzymałem odpowiedzi przez najbliższe dziesięć minut. Przerwa się skończyła, a Veroniki nadal nie było. Zacząłem się martwić. Następna lekcja to francuski i hiszpański. Ona chodziła na to pierwsze, więc nie byliśmy razem w grupie. Naprawdę zacząłem panikować, kiedy dostałem odpowiedź na mojego wcześniejszego sms'a.
*V: Wszystko okej, Hoodie. Po prostu coś mi wypadło.*
Wiedziałem, że coś było naprawdę nie w porządku, bo nigdy mnie tak nie nazywała. Nikt nie nazywał. Oprócz... Cholera jasna!
Moje serce rozpadło się na małe kawałeczki. O. Mój. Boże.
- Nie żyjesz, Clifford - wyszeptałem, odchodząc od sali od hiszpańskiego w poszukiwaniu Michaela. Miałem jedynie nadzieję, że nic się jej nie stało...
- Calum! - usłyszałem jej wrask ze składzika. Wbiegłem do środka i wtedy ją zobaczyłem. Była rozczochrana, miała pogniecioną spódniczkę, przerażenie w oczach i rozchylone, drżące wargi. Ale nie to mnie przeraziło. Veronica miała w dłoni scyzoryk. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dosłownie miała go w dłoni. Krew z rany płynęła prawie tak szybko jak łzy z jej oczu. Rzuciłem się na kolana i złapałem jej rękę. Jak dobrze, że przeszedłem ten cholerny kurs pierwszej pomocy. Zanim wyjąłem ostrze z jej dłoni, chwyciłem za apteczkę. Wyciągnąłem z niej potrzebną gazę, bandaż i kompres jałowy. Ostrożnie wyjąłem nóż z jej ręki, a ona zaskomlała cicho, odwracając głowę. Chciałem pocałować tą ranę. Chciałem, by nie cierpiała. Chciałem sprawić, by na jej twarzy zawitał uśmiech i zmył ten grymas bólu. Ale z medycznego punktu widzenia zdecydowanie powinienem opatrzyć skaleczenie. Nałożyłem bandaże najdelikatniej, jak tylko potrafiłem. A potem to zrobiłem. Pocałowałem opatrunek, pocałowałem każdy kolejny trzęsący się palec, pocałowałem jej kostkę przy nadgarstku. Chciałem scałować z niej cały ten ból, całe cierpienie. Wszystkie łzy.
- Kto ci to zrobił? - spytałem cicho, sam nie poznając swojego głosu. Wiedziałem, kto był za to odpowiedzialny, po prostu nie chciałem w to uwierzyć.
- To... - zawahała się. - Obiecał, że mnie zabije, jeśli ci powiem, Calum, ja nie chcę umierać... - załkała.
Zamknąłem ją w ciasnym uścisku, a ona zapłakała jeszcze mocniej, wciskając głowę w zagłębienie mojego obojczyka. To był ten moment. Wtedy wiedziałem już na pewno. To ta dziewczyna skradła moje serce. Kochałem ją. Znaliśmy się tak krótko, ale nigdy wcześniej nie czułem czegoś podobnego. Czy wcześniej kochałem kogokolwiek? Nie możliwe. Nic nie równało się z nią. Nic ani nikt.
- Czy to był Michael? - zapytałem, automatycznie zaciskając pięści. Odsunęła się ode mnie.
- Co? Nie, on chciał mnie przed nim obronić! - pociągnęła nosem. Czekaj, co?
- Powiedz mi, kto to był i co dokładnie ci zrobił.
Westchnęła, jednak nic nie powiedziała, po czym wytarła nos rękawem. To było do niej takie niepodobne. Spróbowała wstać, jednak straciła równowagę. Spadła na mnie, przewracając mnie na plecy. Leżała na mnie, zabijając mnie intensywnością swoich oczu. Była tak blisko, kilka milimetrów dzieliło moje usta od jej ust. Tak bardzo pragnąłem dowiedzieć się, jak smakują...
Drzwi otworzyły się trzaskiem, a Ronnie zeskoczyła ze mnie w sekundzie. Dyrektorka stanęła w progu z otwartymi szeroko oczami.
- Wagary i obściskiwanie się w szkolnym składziku?! Po panu bym się jeszcze mogła tego spodziewać, panie Hood, ale pani? Była pani wzorową uczennicą, panno Darkstone! Cóż za poniżenie...! - mówiła pani dyrektor. Nawet nie wiem, jak się nazywała, wiem tylko, że bardzo mnie wtedy wkurzyła. Siedziałem jednak cicho, dla dobra reputacji Veroniki.
- Jestem zmuszona wezwać waszych rodziców - oświadczyła chłodno.
Przeczesałem włosy palcami.Cholera jasna, moja mama pracuje dwanaście godzin dziennie, żebym miał jakieś życie, a teraz jeszcze ma zwalniać się z pracy, żeby słuchać jakichś bredni, które nawet nie miały miejsca?!
- Moi rodzice są obecnie opiekunami prawnymi Caluma, dlatego stawią się w imieniu nas obu - odpowiedziała grzecznie Veronica. Czasami zapominam, że kiedy jest się bogatym, można zwalniać się z pracy bez konsekwencji. Bo przecież jesteś wtedy swoim własnym szefem.
Wychodząc upokorzony ze składzika, zerknąłem na dzwoniącą do rodziców Ronnie i niemo wypowiedziałem 'dziękuję'. Uśmiechnęła się tak lekko, żebym ja mógł to zobaczyć, ale żeby pani dyrektor nic nie dostrzegła. Ćwiczyliśmy to wiele razy na lekcjach. Nazwałem to nawet na naszą cześć.
Uśmiech Connie.

--------
Smutno dzisiaj i w ogóle, ale miałam takiego smutastka dzisiaj, że szok. Mam nadzieję, że wam się podobało :))
Chciałam napisać jakąś kreatywną notatkę, ale jakoś nie mam nic ważnego do powiedzenia XD Ale mimo wszystko byłoby mi miło, gdyby co najmniej 3 osoby skomentowały, może nawet dodałabym rozdział szybciej...? :D znoszę blokadę obrazkową wraz z dodaniem tej części!
EDIT: Zauważyliście, że jesteśmy na półmetku tego rozdziału? <3 to może już ktoś wie, do czego Cal odlicza dni? ;p
EDIT 2: Nie mam dostępu do komputera w tym momencie, więc blokadę zniosę dzisiaj wieczorem. Jestem w KFC i czekam na koleżankę ze starej klasy, a na bloggerze na telefonie nie da się znieść tego gówna. Mam jednak nadzieję, że napiszecie, co sądzicie x
Czy mówiłam już jak bardzo was kocham? :) xxxx

3 komentarze:

  1. Biedna. :( Kto jej to zrobił? Fajny rozdział. Trochę smutny, ale podoba mi się ;) @Mika69_1D

    OdpowiedzUsuń
  2. awww, Calum jest tu taki słodki i kochany! zdecydowanie mogę powiedzieć, że blog jest wspaniały, a ty masz cudowny talent :)
    mimo, że rozdziały są krótkie, to i tak fajnie się je czyta, aż nie mogę się doczekać kolejnego. no i śliczny wygląd bloga.
    @luukeyx

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy