Wspomnieniem, do
którego wracam, kiedy jest mi źle.
- Darkstone? -
wywołała znudzona nauczycielka, przebiegając listę uczniów
wzrokiem.
- Obecna -
mruknęłam, a ona wypuściła długopis z dłoni.
- A co to dzisiaj za
święto?
- Czyjeś urodziny -
przewróciłam oczami i wróciłam do rysowania czarnych kwiatków w
zeszycie. Jestem taka żałosna.
Cała klasa
odwróciła się w moją stronę (czułam na sobie ich wzrok), więc
znowu podniosłam głowę i spytałam właściwie nikogo konkretnego.
- No co?
Wszyscy uczniowie
wrócili więc do swoich zajęć, a ja westchnęłam poirytowana. Nie
słuchałam, co ta stara zrzęda mówiła całą lekcję, a na
przerwie postanowiłam podejść do niej i spytać o Adelaide.
- Dzień dobry,
proszę pani - uśmiechnęłam się sztucznie, ale chyba tego nie
zobaczyła.
- Dzień dobry,
Veronica. Co cię do mnie sprowadza?
- Chęć poznania
kultury, zabytków i dużego miasta w moim kraju - rzuciłam, a ona
pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Nie ma mowy.
- Co? Dlaczego? Będę
się tam rozwijać i dowiem kilku ważnych rzeczy, prawda?
- Ta wycieczka to
nagroda dla uczniów, którzy solidnie pracowali cały rok, a nie dla
wagarowiczów - rzuciła mi spojrzenie spod przymrużonych powiek.
Westchnęłam cicho. Zamknij się już, proszę.
- Pracowałam cały
pierwszy semestr, a teraz próbowałam odnaleźć siebie, wie pani,
jak to jest z młodzieżą. Specjalnie wyjęłam dzisiaj kolczyk! -
pokazałam jej pustą dziurkę w nosie, a ona uniosła dłoń,
powstrzymując mnie od dalszego mówienia.
- W porządku. Ale
musisz napisać testy z algebry i francuskiego na co najmniej B*.
- Na B?
Na tyle to ja się uczyłam w pierwszym semestrze, proszę pani! -
skrzywiłam się.
- Albo to, albo to,
złotko. A teraz zostaw mnie samą, muszę załatwić jeszcze kilka
rzeczy przed kolejną lekcją.
Zacisnęłam szczękę
i wyszłam bez słowa. Przed salą czekał na mnie Ashton, opierając
się o ścianę i paląc papierosa.
- Myślałam, że
nie można palić w szkole - powiedziałam i zabrałam mu fajkę sama
się nią zaciągając.
- Cóż - posłał
mi rozbawione spojrzenie. - I jak? Jedziesz?
-
Algebra i francuski na B
- przewróciłam oczami, a on
otworzył szeroko usta.
-
Na B?
Pojebało ją?
- Najwidoczniej -
skinęłam i jeszcze raz wciągnęłam dym do płuc, oddając mu
papierosa. - Chodź, może spotkam Alice i spytam, co u niej i Nasha.
- Myślałem, że
porzuciłaś przeszłość?
- Przeszłość,
która wiąże się z Calumem - poprawiłam go i popchnęłam drzwi
do stołówki. Ash zakomunikował, że idzie kupić sobie jakąś
kanapkę. Przy moim stoliku siedział jakiś samotny kujon, więc
podeszłam tam i rzuciłam się na krzesło obok, mierząc go
spojrzeniem.
- Wypad -
powiedziałam w końcu, a on przełknął głośno ślinę, patrząc
na mnie z przerażeniem. - Przeliterować?
- Ja... J-ja...
Myślałem, że... Przecież ten stolik nie miał tabliczki z
rezerwacją - odpowiedział, a ja wytrzeszczyłam oczy. Czy on mi
pyskuje?
Zaraz...
- Poczekaj, czy my
się kiedyś nie spotkaliśmy?
Kujon odwrócił
wzrok.
- Spałam z tobą? -
zmarszczyłam brwi, a on szybko mnie uciszył.
- To tylko pozory.
Nie jestem kujonem, idiotko - przewrócił oczami, a ja pokiwałam
głową ze zrozumieniem. - A tak w ogóle to jestem Jake. Jake
Crocker.
-
Blefujesz - osunęłam się głębiej na krzesło. - Jake
'The Cock Rocker' Crocker?
Skinął.
- We własnej
osobie.
- Więc... Jak...
Skąd... Dlaczego nie zauważyłam cię nigdy na korytarzu?
- Zazwyczaj nie
zauważa się kujonów - wzruszył ramionami, a ja przyjrzałam mu
się uważniej. Faktycznie, nieznaczna dziurka pod wargą na kolczyk,
taka sama nad brwią i w uchu. Koszula sprytnie zakrywała większość
jego tatuaży, a to, czego jej się nie udało - kawałki szyi -
zostało przykryte podkładem.
- Jasna cholera -
przygryzłam wargę, a on mrugnął do mnie. - Szkoda, że jesteś
gejem.
- Właściwie to
jestem bi - sprostował, a ja przewróciłam oczami.
- Mogłabym się z
tobą przespać, ale nie ma mowy o niczym innym, nie chciałabym,
żeby mój partner zdradził mnie z facetem.
- Kto miałby cię
zdradzić z facetem? - spytał Ashton, który właśnie wrócił.
Spojrzałam pytająco
na Jake'a, który tylko uśmiechnął się do Irwina.
- Hej, Ash.
- O, cześć. Zaraz.
Do kurwy nędzy, Veronica, czy chcesz mi coś powiedzieć? - spojrzał
na mnie i wymownie przeniósł wzrok na Jake'a.
- Zazdrosny? -
cmoknęłam go w policzek, a on objął mnie ramieniem.
- Nie jesteś moja,
ale ze mną mieszkasz, odrobinę lojalności, Darkstone - wyszeptał
mi do ucha, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Woah, coś mnie
ominęło? Już nie jesteś... - zaczął Jake.
- Jestem - przerwał
mu Ashton, zdecydowanie zażenowany zaistniałą sytuacją.
- Oj nie rumień się
tak, przecież to nic wstydliwego - uszczypnęłam go dowcipnie w
policzek, a on spojrzał na mnie wściekły.
- Gdyby nie ci
ludzie to ukarałbym cię tu i teraz, Ronnie.
- Nie dzisiaj -
skrzywiłam się. - Mam okres.
- Zalety bycia
facetem - uśmiechnął się Jake.
- Ale nie możesz
pieprzyć facetów - rzuciłam, zanim zdałam sobie z tego sprawę.
- Kto nie może, ten
nie może - zaśmiał się, a ja nie mogłam się uśmiechnąć.
***
Weszłam do sali
spóźniona pięć minut, jednak nikomu chyba to nie przeszkadzało,
bo wszyscy zgromadzeni byli tutaj za karę. Podciągnęłam rękawy
koszuli i zwilżyłam wargi.
-
I jak? Gotowa? - spytała ta pindzia od francuskiego, a ja skinęłam.
Niech już będzie. - Si
vous me comprenez absolument s'il vous plaît dire un sandwich au
jambon** -
powiedziała, a ja zmarszczyłam brwi.
-
En
anglais?
- Oui.
-
Kanapka
z szynką - rzuciłam z drżącym sercem, a ona uśmiechnęła się.
Uf.
-
W porządku. Dam ci to B.
- Dziękuję -
zabrałam karteczkę i wyszłam, kierując się do sali pani od
matematyki.
- Dzień dobry -
powiedziałam na wejściu i usiadłam w ławce, gdzie czekał już na
mnie test. Cholernie prosty test, jeśli mam być szczera. Chyba
chciała mnie przepuścić
Napisałam go
szybko, odkopując wiedzę sprzed pół roku i położyłam go na
biurku nauczycielki. Ta spojrzała na mnie w górę znad swoich
okularów i przebiegła wzrokiem po kartce. Wróciła spojrzeniem do
mnie, a ja przygryzłam wargę.
- Więc?
-
Więc jedziesz do Adelaide - rzuciła od niechcenia, pisząc duże B
u
góry kartki.
Dobry Boże.
Spotkam się z
Calumem.
* B to
coś w rodzaju naszej piątki :)
** Pani
poprosiła Ronnie, żeby powiedziała 'kanapka z szynką' jeśli
rozumie ją całkowicie, a Veronica zapytała, czy po angielsku, więc
nauczycielka odpowiedziała, że tak. Tłumaczenie z tłumacza
google, więc nie poszatkujcie mnie, jeśli gramatyka leży i kwiczy
- nie uczę się francuskiego.
-----------------------------
Okej, jest 3.5 :)
Jestem z niego zadowolona w sumie, mam nadzieję, że wam też się
spodoba xx
Z rzeczy związanych
z moim powrotem - części nadal nie będą się pojawiały tak
często jak kiedyś z prostego powodu: niedługo zaczyna się szkoła
i biorąc pod uwagę moje zuchy/harcerstwo/piłkę nożną/wszystko
powyżej (tak, gadka o moim prawdziwym życiu, bo, o dziwo, takowe
posiadam) nie będę miała za dużo czasu, a ogarniam też ff o
Michaelu, na które serdecznie zapraszam, link w bocznej kolumnie
(piszę na wattpadzie).
Część dedykuję
@nakedcolumn, która wczoraj opowiadała mi, że była na dworze z
koleżanką i razem jarały się Studniową, to mnie tak natchnęło
;)
W dodatku - Jake za
jakiś czas pojawi się w bohaterach xx
Miłego dnia, kocham
was mocno :)
+ Trochę krótko,
ale za godzinę mam biwak, a nie jestem spakowana, bo piszę Róg,
for fuck's sake