wtorek, 22 kwietnia 2014

1.4

(((Rozdział pisałam przy piosenkach:
- 5 Seconds Of Summer - I've Got That Friend, z której pochodzi fragment napisany przez Caluma
- 5 Seconds Of Summer - Good Girls Are Bad Girls)))


Dzień minus czterdziesty; 23 września

Wstałem bardzo wcześnie. Promienie porannego słońca nie przebiły się jeszcze przez smutny krajobraz Sydney, a zegarek w moim telefonie wskazywał godzinę czwartą zero cztery. Oh, ktoś mnie kocha, pomyślałem. I jakimś dziwnym przypadkiem pomyślałem też o Veronice.
Postanowiłem wziąć prysznic, miałem dużo czasu, a nie sądziłem, żebym zasnął ponownie. Ale kiedy tylko skierowałem swoje kroki do łazienki, natchnęło mnie. Rzuciłem się jak poparzony w stronę biurka i wyciągnąłem z niego jakiś zeszyt. Chwyciłem za długopis i zacząłem pisać.

Czy mogę zająć minutę?
Mam ci coś do powiedzenia
Słyszałem, że ktoś cię lubi

I to może być nic, ale on znajduje się zaraz przed tobą
Jest mniej więcej moich rozmiarów
Nie odwracaj się, bo on patrzy
Myślę, że go znasz
Ale po prostu nie wiesz, że on znajduje się zaraz przed tobą

Kochanie, rozmawiasz z nim prawie każdego dnia
On naprawdę uwielbia wszystkie gry, w które grasz...

Przerwało mi pukanie do pokoju.
- Proszę - rzuciłem pospiesznie i schowałem zeszyt do pierwszej lepszej szuflady. Do pokoju weszła moja mama z talerzem kanapek i sokiem pomarańczowym.
- Caluś, kochanie, tak mało ostatnio jesz, słabo sypiasz, nie uczysz się, czy coś nie tak? - spytała prosto z mostu. Westchnąłem ciężko. Tak mamo, chyba zakochuję się w pewnej snobce, która ma rodziców adwokatów i nigdy nie będę mógł z nią być, ale to chyba jeszcze nie tak źle, prawda?
- Wszystko w porządku - odpowiedziałem już prawie mechanicznie. Słyszałem to pytanie w ciągu ostatnich dni tyle razy, że aż nie potrafię policzyć.
- Synku, martwię się o ciebie... - była naprawdę zaniepokojona, widziałem to po jej zmarszczonych brwiach i smutnym spojrzeniu.
- Wszystko w porządku - powtórzyłem i odwróciłem od niej wzrok. Mama już nic nie powiedziała. Westchnęła tylko cicho kładąc talerz i szklankę na biurku. A potem wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Spojrzałem na zegarek. Szósta dwadzieścia osiem. Pisałem piosenkę o Veronice dwie godziny?
W trakie dnia jak zwykle ostatnimi czasy działałem mechanicznie i nie zatrzymywałem się, kiedy ktoś mnie nawoływał. Jednak na długiej przerwie na lunch usłyszałem głos, który jako jedyny docierał do mojej głowy.
Głos Veroniki.
- Umm... Hej, Calum - odezwała się cicho, kiedy siadałem przy pierwszym z brzegu wolnym stoliku. Chłopaki mnie trochę wystawili, bo musieli zostać na przerwie za plucie w tablicę na matematyce. Odwróciłem głowę i zobaczyłem, że stoi obok mnie. Uśmiechała się nieśmiało i bawiła się zapięciem jej pudełka na lunch.
- Cześć - odezwałem się, po czym odchrząknąłem.
- Czy to miejsce jest wolne? - przygryzła wargę. Boże, była taka śliczna. Uśmiechnąłem się do niej lekko i kiwnąłem głową. Usiadła z gracją i otworzyła swoje pudełko. Zerknąłem do środka. Chleb razowy z serem, jabłko i sok pomarańczowy w kartoniku. Ledwo zwalczyłem ogromny uśmiech pojawiający się na mojej twarzy przypominając sobie moje dzisiejsze śniadanie.
- Jesteś na diecie czy co? - spytałem żartobliwie, próbując zacząć rozmowę.
- Nie. Moi rodzice stawiają na zdrową żywność - stwierdziła z grymasem.
- W tym jest więcej chemii niż w twoim pudełku na lunch - zaśmiałem się obracając w dłoni kartonik soku. Wzruszyła ramionami i chwyciła kanapkę. Resztę przerwy spędziliśmy w ciszy, po prostu jedząc albo, w moim przypadku, ciesząc się towarzystwem drugiej osoby. A kiedy zadzwonił dzwonek, Veronica wygładziła swój sweter i wstała, dziękując cicho. Kiedy odchodziła, zawołałem za nią, nie przemyślając zbytnio, co zrobić potem. Odwróciła się z zaciekawieniem, a ja rzuciłem pierwszą rzecz, która przyszła mi do głowy.
- Ładnie wyglądasz w tym swetrze, ale nie sądzę, żeby podobał się twoim rodzicom.
Uśmiechnęła się szeroko i odeszła.
Na jej swetrze widniał bowiem napis ,,Wszystko złe, ale szkoła najgorsza".

----------
Heeej, mamy 1.4! :) Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? :D Bardzo przyjemnie pisało mi się ten epizodzik, mam nadzieję, że to odczujecie. Poprzednie trochę męczyłam, ale ten praktycznie napisał się sam. Następna część w piątek. W ogóle przyjmijcie, że części będą tak średnio we wtorki i piątki, chyba że będę miała jakąś diagnozę czy coś (mam takowe 5, 6 i 7 maja, także nie wiem, czy coś się wtedy w ogóle pojawi, czy poczekam do piątku).

Kolejna rzecz to podstrona ,,obsada". Możecie popatrzeć jak wyglądają bohaterowie (mama i tata Veroniki pojawią się w następnej części). Dodam jeszcze dzisiaj albo już jutro mamę Caluma. Wyjaśnię jeszcze, bo Cal o tym raczej nie wspomni - Hood mieszka tylko z mamą, Adriane Hood, bo jego ojciec zginął na wojnie w Syrii.

Kocham was bardzo mocno! Proszę, napiszcie co sądzicie o tej części. ,,Kilka" osób wyświetla epizody, ale tylko jedna czy dwie komentują. To dla mnie naprawdę ważne. Z góry dziękuję. xx

3 komentarze:

  1. Jak zwykle świetny! Włączyłam sobie piosenki przy, których pisałas i bardzo miło się czytało. Piszesz w ciekawy sposób. Naprawdę rewelacja ;) Czekam na next ;) @Mika69_1D

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle super :)

    a sweter Veronici >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy