(((Dziś bez piosenek, przeczytajcie go w ciszy.)))
KONKURS W NOTATCE POD ROZDZIAŁEM, PLS PRZECZYTAJ :D
KONKURS W NOTATCE POD ROZDZIAŁEM, PLS PRZECZYTAJ :D
Dzień minus szósty; 25 października
Rano umówiłem się z Ashtonem na spotkanie, w południe w garażu.
Zgodziłem się bez wahania, to w końcu nadal był mój przyjaciel.
Upewniłem się tylko, czy nie natknę się na Lucasa, on jednak
zaprzeczył, więc nic nie powstrzymywało mnie przed pójściem.
Około dziesiątej przyszła Ronnie, kiedy otrzymała moją
wiadomość, stwierdziła, że musi pomóc mi się dobrze
przygotować. Nadal oficjalnie nie byliśmy razem, więc czułem się
trochę niezręcznie w jej towarzystwie, ale nadal coś do niej
czułem, więc nie mogłem jej odmówić.
- Hej, Cal! - rzuciła od progu i przytuliła mnie delikatnie.
Odsunęła się z uśmiechem i wręczyła mi papierową torebkę bez
żadnego logo.
- Cześć... Co to? - spytałem zaciekawiony
- Kupiłam ci wczoraj koszulkę, bo kiedy ją zobaczyłam, od razu
pomyślałam o tobie i twoim bardzo punkowym zespole - zaśmiała
się. Zawsze szydziła z 5 Seconds Of Summer, ale uważałem, że
jeszcze kiedyś jej pokażemy i zostaniemy sławni. Odebrałem od
niej opakowanie i powoli wysunąłem z niego koszulkę. Była czarna,
na szerokich ramiączkach, bez żadnego nadruku.
- Dlaczego pomyślałaś o moim zespole? - spytałem nieco
rozbawiony.
- No bo wiesz, takie szerokie ramiączka, no i czerń... -
zarumieniła się, a ja nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem.
Ronnie oburzyła się i założyła ręce na piersi. Przytuliłem ją
nadal się śmiejąc.
- Jest śliczna, szpinaczku.
- Szpinaczku? - parsknęła śmiechem patrząc mi w oczy.
- Ej, może lubię? - zrobiłem smutną minkę, a ona zachichotała
znowu. Po chwili do niej dołączyłem i znowu mocno ją przytuliłem.
- Hej, dość tych czułości - powiedziałem. - Musisz mi pomóc,
spotykam się z Ashem, pamiętasz?
- Oczywiście, panie Hood - mrugnęła
do mnie i ruszyła po schodach do mojego pokoju. Pokręciłem głową
z niedowierzaniem, jednak zaraz przypomniałem sobie, że przecież
dobre dziewczynki to tylko złe dziewczynki, które nie były
złapane. Pobiegłem
więc za nią i zobaczyłem, że już przeszukuje moją szafę w
poszukiwaniu odpowiednich ubrań.
- Nie mogę po prostu założyć twojej koszulki? - rzuciłem
wzruszając ramionami. Veronica spojrzała na mnie wielkimi oczami.
- Ale to zbyt ważne spotkanie, a ty...
- Przestań, Ronnie - przerwałem jej. - To tylko mój kumpel, a nie
Barack Obama - zachichotałem. Veronica westchnęła i zaczęła
przeglądać część ze spodniami. Podała mi zwykłe czarne jeansy
i bez zastanowienia dołączyła do tego czarne vansy.
- Czyli dzisiaj na czarno, hm? - spytałem, przytulając ją od tyłu.
- Nie wydaje mi się, żebym miał powód do żałoby.
- Tymi ubraniami pokażesz mu, że tęsknisz za jego przyjaźnią -
wyjaśniła odwracając się do mnie i patrząc mi w oczy. - Bo
tęsknisz, prawda?
- Czasami, kiedy jestem z tobą, zapominam o tym, że istnieją -
wyznałem cicho, łudząc się, że tego nie usłyszała. Nadal
wpatrywała się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, a ja nie
mogłem odwrócić wzroku. Były magnetyczne, jakby przyciągały
moje spojrzenie nie ważne, czy tego chciałem, czy nie.
- Ja też tak mam - wyszeptała.
- Jak? - zmarszczyłem brwi.
- Czasami, kiedy jestem z tobą, zapominam, że istnieją. Rodzice,
szkoła, świat. Wszystko. Bo wtedy jesteś tylko ty.
Przełknąłem głośno ślinę, a mój oddech stał się ciężki.
Po chwili znowu poczułem jej usta na swoich, tym razem jednak były
bardziej subtelne, bardziej... jej. Tym razem i ona włożyła całą
siebie w pocałunek. Nie byłem już tylko ja.
Od teraz byliśmy w tym razem.
Byliśmy
my.
Niechętnie odsunęliśmy się od siebie, kiedy usłyszeliśmy dźwięk
mojego telefonu. Podniosłem go z łóżka i odebrałem, nie patrząc
na dzwoniącego.
- Halo? - rzuciłem bez emocji.
- Calum? - usłyszałem zdesperowany głos po drugiej stronie
słuchawki. Chwilę zajęło mi skojarzenie faktów i przypasowanie
go do którejś z twarzy w mojej głowie.
- Luke - odpowiedziałem zaciskając usta w prostą linię.
- Calum, proszę, nie rozłączaj się - jęknął, a ja usłyszałem,
że płacze.
- Hemmings, co się stało? - syknąłem nadal wściekły na Lucasa.
- Słuchaj, nie dzwoniłbym do ciebie bez powodu, tym bardziej teraz,
kiedy nienawidzisz mnie chyba bardziej niż pani Saintrow.
- Kurwa, Hemmings, mów, co się dzieje - powiedziałem stanowczo.
Zacząłem się poważnie bać.
- Ja... Ja nie wiem, czego oni od niej chcą, ale musiałem to
zrobić, bo inaczej oni... - urwał. Usłyszałem krzyki w tle. Luke
szybko rzucił tylko:
- Róg Bloffin i Lower, mała alejka.
Rozległo się pikanie sygnalizujące zakończenie połączenia.
- Calum, co się stało? - Veronica spytała cicho. Ścisnąłem
telefon w dłoni.
- Napisz do Ashtona, że ma przyjechać do mnie najszybciej, jak
tylko się da. I ubieraj się.
- Ale...
- Veronica! - krzyknąłem, a ona pisnęła z przerażenia i
podskoczyła w miejscu. - Przepraszam. Po prostu to zrób, proszę -
westchnąłem i zarzuciłem kurtkę na ramiona. Kiedy wyszła,
rozejrzałem się do pokoju i wsadziłem pistolet do tylnej kieszeni
dresów. Nie zdążyłem się jeszcze przebrać, ale wtedy najmniej
mnie to obchodziło.
Zbiegłem na dół, a Ronnie od razu zakomunikowała mi, że Ashton
już tu jedzie.
- Zejdź na podjazd i gdy tylko przyjedzie, wsiądź na tylne
siedzenie. Ignoruj pytania - mówiłem szybko, jednak ona skinęła i
opuściła dom. Poszedłem do kuchni i szybko wziąłem apteczkę.
Tak na wszelki wypadek.
Wybiegłem z domu w momencie, kiedy Ronnie zamykała drzwi z tyłu.
Wsiadłem na miejsce przedniego pasażera i zapinając pas, rzuciłem:
- Róg Bloffin i Lower.
Ashton skinął i wyjechał z mojego podjazdu. Łamał chyba
wszystkie możliwe przepisy: przekroczył prędkość, kilka razy
przejechał przez czerwone światło, wyprzedzał na podwójnej
ciągłej, używał telefonu w trakcie jazdy (napisał do Michaela,
żeby przyjechał na miejsce)... Mimo to nie był jeszcze ścigany
przez radiowozy, więc to chyba dobrze.
- Czy musisz tak pędzić? - pisnęła z tyłu Veronica. Ash rzucił
mi błagalne spojrzenie, a ja skinąłem delikatnie, opierając się
mocniej o zagłówek.
- Słuchaj, niunia - chrząknąłem, a on przewrócił oczami. - Nasz
kumpel jest w niebezpieczeństwie i potrzebuje naszej pomocy, ro
chyba, kurwa, logiczne, że będę pędzić - syknął.
- Ten sam, który próbował mnie zgwałcić? - parsknęła,
zaplatając ręce na piersi. - Mogłam w ogóle nie przychodzić -
mruknęła pod nosem.
- Może faktycznie mogłaś - powiedziałem i zacisnąłem zęby. Ona
otworzyła szeroko usta i zamrugała kilka razy, po czym pochyliła
się do mnie i powiedziała tak cicho, żebym tylko ja mógł to
usłyszeć.
- Ostatni raz uratowałam ci dupę w szkole. Teraz radź sobie sam.
Nie chcę mieć nic z tobą wspólnego.
I opadła na siedzenie jak gdyby nigdy nic. Kiedy za niecałe pięć
minut dojechaliśmy na miejsce, nawet nie zaczekała, aż Ashton do
końca się zatrzyma, po prostu wypadła z samochodu i pobiegła w
bliżej nieokreślonym kierunku. Odprowadziłem ją wzrokiem. To był
ostatni raz kiedy widziałem ją tego dnia.
- Calum, rusz dupę! - usłyszałem Michaela, który najwyraźniej
dojechał i który właśnie trzymał dla mnie drzwi od Seata
Ashtona, gestem pokazując mi, żebym wysiadł. Momentalnie
wyskoczyłem z auta i pobiegłem w uliczkę, w której rzekomo
znajdował się Lucas.
- Luke! - krzyknąłem. Nie otrzymałem odpowiedzi. - Hemmings, do
chuja! - wydarłem się.
- Hoodie!
Otworzyłem szeroko oczy, kiedy usłyszałem jęk za kontenerem na
śmieci. Zajrzałem tam i zobaczyłem pobitego Luke'a. Krwawił z
nosa, jedną ręką trzymał się za żebra, a druga była
nienaturalnie wykrzywiona.
O mój Boże.
Podbiegłem do niego i krzyknąłem do Mike'a, żeby zadzwonił po
karetkę. On oddalił się, żeby wykonać telefon. Wyjąłem
apteczkę i unieruchomiłem złamaną rękę Hemmingsa, potem
zatamowałem mu krwotok i pomogłem wstać. Nie było to łatwe, z
pewnością miał połamane żebra. Znowu przydał mi się ten głupi
kurs pierwszej pomocy, pomyślałem i westchnąłem, podtrzymując
kulącego się z bólu Luke'a.
- Będzie dobrze - powiedziałem. - Wyjdziesz z tego, stary.
Wtedy przyjechało pogotowie, spakowało rannego i odjechało. Razem
z Ashtonem wsiedliśmy do jego samochodu, Michael zrobił to samo ze
swoim pojazdem. I odjechaliśmy pogrążeni w zadumie.
Do końca dnia siedziałem w swoim pokoju myśląc o tym, kim byli ci
ludzie. Co od niego chcieli. Co chcieli od niej. Sen przyszedł
znienacka, o wiele za wcześnie, niż bym tego chciał.
------------
Konkurs: A więc, konkurs polega na zwyczajnym przysłaniu mi zdjęcia (zdjęć?) Caluma, które kojarzy wam się z Calumem ze Studniowej LUB, co będzie brane pod uwagę w pierwszej kolejności, zaproponować aktorkę/modelkę, która wygląda jak Ronnie, którą sobie wyobrażacie. Pamiętajcie, że Veronica ma około 16-17 lat, więc kobieta maksymalnie do 24-25 lat :) Wygrać można *fanfary, werble i w ogóle* swoją własną postać w Studniowej. Brzmi interesująco? Weź udział! Dopiero wtedy, kiedy wygrasz, będę mogła wyjaśnić ci dokładniej, o co chodzi i jak to wszystko będzie wyglądać :D ZDJĘCIA WYSYŁAJCIE NA MAILA: cedricellina@gmail.com (dzięki za poinformowanie mnie o tym nadnaturalnym failu, hahahahhaha XD) EDIT: do końca maja :D i zdjęcie dziewczyny z jej nazwiskiem poproszę :') *chyba zapomniałam wszystkiego dodać do tego konkursu, Boże ;_;*
W OGÓLE JARAM SIĘ TYM KONKURSEM XDD <3
Normalna część notatki: Dodaję 1.9 wcześniej, bo teraz szykuje się dla mnie ciężki okres, dlatego nie wiem, czy zdążyłabym do piątku. W każdym razie - tylko 6 dni do końca rozdziału 1, czyli tylko jedna część! :D Jara się ktoś ze mną? :')
W OGÓLE JARAM SIĘ TYM KONKURSEM XDD <3
Normalna część notatki: Dodaję 1.9 wcześniej, bo teraz szykuje się dla mnie ciężki okres, dlatego nie wiem, czy zdążyłabym do piątku. W każdym razie - tylko 6 dni do końca rozdziału 1, czyli tylko jedna część! :D Jara się ktoś ze mną? :')
Ten rozdział jest długi na życzenie @mika69_1D i @luukeyx, które wciąż narzekają, że rozdziały są krótkie. Będę się starała pisać jeszcze dłuższe niż ten ;)
Kocham was! x
Kocham was! x
Dziękuje za rozdział tak cudowny. ;) A tak serio rozdział jest super co do konkursu to mam już zdjęcia tylko muszę je przerzucić na komputer ;) Też jaram się konkursem, ciekawa nagroda własna postac ;)) Weny życzę i czekam na ostatnia cześć rozdziału 1 ;) @Mika69_1D Pozdrawiam ;) x
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty jak zawsze zresztą <3 co do zdjęć to poszukam jakiś xx Kcham Cie, jesteś wielka <3 pisz dalej bo super Ci idzie <3
OdpowiedzUsuń@This__Is__Me_
okej, spodziewałam się słodkiego rozdziału, a tu wow, kompletnie coś innego!
OdpowiedzUsuńNo i co ten Calum zrobił? Teraz Ronnie jest na niego zła.. :( (jesteś okrutna, jak tak mogłaś?)
Jestem ciekawa w co Luke się wpakował...
postaram się też wziąć udział w konkursie, który jest bardzo fajnym pomysłem :)
czuję się wyróżniona hahaha no ale jak tu nie marudzić, że rozdziały są za krótkie, kiedy ja chcę więcej i więcej?
nie mogę się doczekać kolejnego i jaram się z tobą <3
@luukeyx
"Czasami, kiedy jestem z tobą, zapominam o tym, że istnieją" boże to było takie piękne i wgl jarałam się jak głupia przez cały rozdział i nadal się jaram XD
OdpowiedzUsuńCały początek był tak cudownoarcymistrzowski, Connie takie słodkie *_*
Iiiiiii BUM ZADZWONIŁ LUKE . Gosh, czy Ty kobieto wiesz, przez co ja teraz przechodzę, jakie męki cierpię, głównie przez to, że nn będzie dodany w niedzielę, co oznacza, że przeczytam go w piątek za tydzień, bo jadę na wycieczkę 😭 JA NIE PRZEŻYJĘ TEGO I Z TEJ NIECIERPLIWOŚCI SKOCZĘ Z LONDON EYE :C Totalne załamanie i dołek, ba! To jest Wielki Kanion Kolorado! Smutam się.
Aleeee, o co chodziło Lucasowi? Zżera mnie ciekawość. Ixkaiodjwi
To nie może być koniec Connie, jako wierny KOŃ oświadczam, że złamie mi to serce i pogrąży się w ciemności na tysiące lat :c
Iii już jadę do Ciebie, pomóc Ci myszko, trzymaj się xx
@5secofallie
Wooow ♥ Naprawdę świetny rozdział :))) Czekam na następny i muszę zdjęć poszukać xx
OdpowiedzUsuńJejku kocham <3
OdpowiedzUsuńBOŻEE NAPRAWDĘ SUPER BLOG!
OdpowiedzUsuńczekam zniecierpliwością na następny rozdział ! Biedny Luke :c