poniedziałek, 5 maja 2014

1.9

(((Dziś bez piosenek, przeczytajcie go w ciszy.)))

KONKURS W NOTATCE POD ROZDZIAŁEM, PLS PRZECZYTAJ :D

Dzień minus szósty; 25 października

Rano umówiłem się z Ashtonem na spotkanie, w południe w garażu. Zgodziłem się bez wahania, to w końcu nadal był mój przyjaciel. Upewniłem się tylko, czy nie natknę się na Lucasa, on jednak zaprzeczył, więc nic nie powstrzymywało mnie przed pójściem. Około dziesiątej przyszła Ronnie, kiedy otrzymała moją wiadomość, stwierdziła, że musi pomóc mi się dobrze przygotować. Nadal oficjalnie nie byliśmy razem, więc czułem się trochę niezręcznie w jej towarzystwie, ale nadal coś do niej czułem, więc nie mogłem jej odmówić.
- Hej, Cal! - rzuciła od progu i przytuliła mnie delikatnie. Odsunęła się z uśmiechem i wręczyła mi papierową torebkę bez żadnego logo.
- Cześć... Co to? - spytałem zaciekawiony
- Kupiłam ci wczoraj koszulkę, bo kiedy ją zobaczyłam, od razu pomyślałam o tobie i twoim bardzo punkowym zespole - zaśmiała się. Zawsze szydziła z 5 Seconds Of Summer, ale uważałem, że jeszcze kiedyś jej pokażemy i zostaniemy sławni. Odebrałem od niej opakowanie i powoli wysunąłem z niego koszulkę. Była czarna, na szerokich ramiączkach, bez żadnego nadruku.
- Dlaczego pomyślałaś o moim zespole? - spytałem nieco rozbawiony.
- No bo wiesz, takie szerokie ramiączka, no i czerń... - zarumieniła się, a ja nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. Ronnie oburzyła się i założyła ręce na piersi. Przytuliłem ją nadal się śmiejąc.
- Jest śliczna, szpinaczku.
- Szpinaczku? - parsknęła śmiechem patrząc mi w oczy.
- Ej, może lubię? - zrobiłem smutną minkę, a ona zachichotała znowu. Po chwili do niej dołączyłem i znowu mocno ją przytuliłem.
- Hej, dość tych czułości - powiedziałem. - Musisz mi pomóc, spotykam się z Ashem, pamiętasz?
- Oczywiście, panie Hood - mrugnęła do mnie i ruszyła po schodach do mojego pokoju. Pokręciłem głową z niedowierzaniem, jednak zaraz przypomniałem sobie, że przecież dobre dziewczynki to tylko złe dziewczynki, które nie były złapane. Pobiegłem więc za nią i zobaczyłem, że już przeszukuje moją szafę w poszukiwaniu odpowiednich ubrań.
- Nie mogę po prostu założyć twojej koszulki? - rzuciłem wzruszając ramionami. Veronica spojrzała na mnie wielkimi oczami.
- Ale to zbyt ważne spotkanie, a ty...
- Przestań, Ronnie - przerwałem jej. - To tylko mój kumpel, a nie Barack Obama - zachichotałem. Veronica westchnęła i zaczęła przeglądać część ze spodniami. Podała mi zwykłe czarne jeansy i bez zastanowienia dołączyła do tego czarne vansy.
- Czyli dzisiaj na czarno, hm? - spytałem, przytulając ją od tyłu. - Nie wydaje mi się, żebym miał powód do żałoby.
- Tymi ubraniami pokażesz mu, że tęsknisz za jego przyjaźnią - wyjaśniła odwracając się do mnie i patrząc mi w oczy. - Bo tęsknisz, prawda?
- Czasami, kiedy jestem z tobą, zapominam o tym, że istnieją - wyznałem cicho, łudząc się, że tego nie usłyszała. Nadal wpatrywała się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, a ja nie mogłem odwrócić wzroku. Były magnetyczne, jakby przyciągały moje spojrzenie nie ważne, czy tego chciałem, czy nie.
- Ja też tak mam - wyszeptała.
- Jak? - zmarszczyłem brwi.
- Czasami, kiedy jestem z tobą, zapominam, że istnieją. Rodzice, szkoła, świat. Wszystko. Bo wtedy jesteś tylko ty.
Przełknąłem głośno ślinę, a mój oddech stał się ciężki. Po chwili znowu poczułem jej usta na swoich, tym razem jednak były bardziej subtelne, bardziej... jej. Tym razem i ona włożyła całą siebie w pocałunek. Nie byłem już tylko ja.
Od teraz byliśmy w tym razem.
Byliśmy my.
Niechętnie odsunęliśmy się od siebie, kiedy usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu. Podniosłem go z łóżka i odebrałem, nie patrząc na dzwoniącego.
- Halo? - rzuciłem bez emocji.
- Calum? - usłyszałem zdesperowany głos po drugiej stronie słuchawki. Chwilę zajęło mi skojarzenie faktów i przypasowanie go do którejś z twarzy w mojej głowie.
- Luke - odpowiedziałem zaciskając usta w prostą linię.
- Calum, proszę, nie rozłączaj się - jęknął, a ja usłyszałem, że płacze.
- Hemmings, co się stało? - syknąłem nadal wściekły na Lucasa.
- Słuchaj, nie dzwoniłbym do ciebie bez powodu, tym bardziej teraz, kiedy nienawidzisz mnie chyba bardziej niż pani Saintrow.
- Kurwa, Hemmings, mów, co się dzieje - powiedziałem stanowczo. Zacząłem się poważnie bać.
- Ja... Ja nie wiem, czego oni od niej chcą, ale musiałem to zrobić, bo inaczej oni... - urwał. Usłyszałem krzyki w tle. Luke szybko rzucił tylko:
- Róg Bloffin i Lower, mała alejka.
Rozległo się pikanie sygnalizujące zakończenie połączenia.
- Calum, co się stało? - Veronica spytała cicho. Ścisnąłem telefon w dłoni.
- Napisz do Ashtona, że ma przyjechać do mnie najszybciej, jak tylko się da. I ubieraj się.
- Ale...
- Veronica! - krzyknąłem, a ona pisnęła z przerażenia i podskoczyła w miejscu. - Przepraszam. Po prostu to zrób, proszę - westchnąłem i zarzuciłem kurtkę na ramiona. Kiedy wyszła, rozejrzałem się do pokoju i wsadziłem pistolet do tylnej kieszeni dresów. Nie zdążyłem się jeszcze przebrać, ale wtedy najmniej mnie to obchodziło.
Zbiegłem na dół, a Ronnie od razu zakomunikowała mi, że Ashton już tu jedzie.
- Zejdź na podjazd i gdy tylko przyjedzie, wsiądź na tylne siedzenie. Ignoruj pytania - mówiłem szybko, jednak ona skinęła i opuściła dom. Poszedłem do kuchni i szybko wziąłem apteczkę. Tak na wszelki wypadek.
Wybiegłem z domu w momencie, kiedy Ronnie zamykała drzwi z tyłu. Wsiadłem na miejsce przedniego pasażera i zapinając pas, rzuciłem:
- Róg Bloffin i Lower.
Ashton skinął i wyjechał z mojego podjazdu. Łamał chyba wszystkie możliwe przepisy: przekroczył prędkość, kilka razy przejechał przez czerwone światło, wyprzedzał na podwójnej ciągłej, używał telefonu w trakcie jazdy (napisał do Michaela, żeby przyjechał na miejsce)... Mimo to nie był jeszcze ścigany przez radiowozy, więc to chyba dobrze.
- Czy musisz tak pędzić? - pisnęła z tyłu Veronica. Ash rzucił mi błagalne spojrzenie, a ja skinąłem delikatnie, opierając się mocniej o zagłówek.
- Słuchaj, niunia - chrząknąłem, a on przewrócił oczami. - Nasz kumpel jest w niebezpieczeństwie i potrzebuje naszej pomocy, ro chyba, kurwa, logiczne, że będę pędzić - syknął.
- Ten sam, który próbował mnie zgwałcić? - parsknęła, zaplatając ręce na piersi. - Mogłam w ogóle nie przychodzić - mruknęła pod nosem.
- Może faktycznie mogłaś - powiedziałem i zacisnąłem zęby. Ona otworzyła szeroko usta i zamrugała kilka razy, po czym pochyliła się do mnie i powiedziała tak cicho, żebym tylko ja mógł to usłyszeć.
- Ostatni raz uratowałam ci dupę w szkole. Teraz radź sobie sam. Nie chcę mieć nic z tobą wspólnego.
I opadła na siedzenie jak gdyby nigdy nic. Kiedy za niecałe pięć minut dojechaliśmy na miejsce, nawet nie zaczekała, aż Ashton do końca się zatrzyma, po prostu wypadła z samochodu i pobiegła w bliżej nieokreślonym kierunku. Odprowadziłem ją wzrokiem. To był ostatni raz kiedy widziałem ją tego dnia.
- Calum, rusz dupę! - usłyszałem Michaela, który najwyraźniej dojechał i który właśnie trzymał dla mnie drzwi od Seata Ashtona, gestem pokazując mi, żebym wysiadł. Momentalnie wyskoczyłem z auta i pobiegłem w uliczkę, w której rzekomo znajdował się Lucas.
- Luke! - krzyknąłem. Nie otrzymałem odpowiedzi. - Hemmings, do chuja! - wydarłem się.
- Hoodie!
Otworzyłem szeroko oczy, kiedy usłyszałem jęk za kontenerem na śmieci. Zajrzałem tam i zobaczyłem pobitego Luke'a. Krwawił z nosa, jedną ręką trzymał się za żebra, a druga była nienaturalnie wykrzywiona.
O mój Boże.
Podbiegłem do niego i krzyknąłem do Mike'a, żeby zadzwonił po karetkę. On oddalił się, żeby wykonać telefon. Wyjąłem apteczkę i unieruchomiłem złamaną rękę Hemmingsa, potem zatamowałem mu krwotok i pomogłem wstać. Nie było to łatwe, z pewnością miał połamane żebra. Znowu przydał mi się ten głupi kurs pierwszej pomocy, pomyślałem i westchnąłem, podtrzymując kulącego się z bólu Luke'a.
- Będzie dobrze - powiedziałem. - Wyjdziesz z tego, stary.
Wtedy przyjechało pogotowie, spakowało rannego i odjechało. Razem z Ashtonem wsiedliśmy do jego samochodu, Michael zrobił to samo ze swoim pojazdem. I odjechaliśmy pogrążeni w zadumie.
Do końca dnia siedziałem w swoim pokoju myśląc o tym, kim byli ci ludzie. Co od niego chcieli. Co chcieli od niej. Sen przyszedł znienacka, o wiele za wcześnie, niż bym tego chciał.
------------
Konkurs: A więc, konkurs polega na zwyczajnym przysłaniu mi zdjęcia (zdjęć?) Caluma, które kojarzy wam się z Calumem ze Studniowej LUB, co będzie brane pod uwagę w pierwszej kolejności, zaproponować aktorkę/modelkę, która wygląda jak Ronnie, którą sobie wyobrażacie. Pamiętajcie, że Veronica ma około 16-17 lat, więc kobieta maksymalnie do 24-25 lat :) Wygrać można *fanfary, werble i w ogóle* swoją własną postać w Studniowej. Brzmi interesująco? Weź udział! Dopiero wtedy, kiedy wygrasz, będę mogła wyjaśnić ci dokładniej, o co chodzi i jak to wszystko będzie wyglądać :D ZDJĘCIA WYSYŁAJCIE NA MAILA: cedricellina@gmail.com (dzięki za poinformowanie mnie o tym nadnaturalnym failu, hahahahhaha XD) EDIT: do końca maja :D i zdjęcie dziewczyny z jej nazwiskiem poproszę :') *chyba zapomniałam wszystkiego dodać do tego konkursu, Boże ;_;*

W OGÓLE JARAM SIĘ TYM KONKURSEM XDD <3

Normalna część notatki: Dodaję 1.9 wcześniej, bo teraz szykuje się dla mnie ciężki okres, dlatego nie wiem, czy zdążyłabym do piątku. W każdym razie - tylko 6 dni do końca rozdziału 1, czyli tylko jedna część! :D Jara się ktoś ze mną? :')

Ten rozdział jest długi na życzenie @mika69_1D i @luukeyx, które wciąż narzekają, że rozdziały są krótkie. Będę się starała pisać jeszcze dłuższe niż ten ;)

Kocham was! x

7 komentarzy:

  1. Dziękuje za rozdział tak cudowny. ;) A tak serio rozdział jest super co do konkursu to mam już zdjęcia tylko muszę je przerzucić na komputer ;) Też jaram się konkursem, ciekawa nagroda własna postac ;)) Weny życzę i czekam na ostatnia cześć rozdziału 1 ;) @Mika69_1D Pozdrawiam ;) x

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział zajebisty jak zawsze zresztą <3 co do zdjęć to poszukam jakiś xx Kcham Cie, jesteś wielka <3 pisz dalej bo super Ci idzie <3
    @This__Is__Me_

    OdpowiedzUsuń
  3. okej, spodziewałam się słodkiego rozdziału, a tu wow, kompletnie coś innego!
    No i co ten Calum zrobił? Teraz Ronnie jest na niego zła.. :( (jesteś okrutna, jak tak mogłaś?)
    Jestem ciekawa w co Luke się wpakował...
    postaram się też wziąć udział w konkursie, który jest bardzo fajnym pomysłem :)
    czuję się wyróżniona hahaha no ale jak tu nie marudzić, że rozdziały są za krótkie, kiedy ja chcę więcej i więcej?
    nie mogę się doczekać kolejnego i jaram się z tobą <3
    @luukeyx

    OdpowiedzUsuń
  4. "Czasami, kiedy jestem z tobą, zapominam o tym, że istnieją" boże to było takie piękne i wgl jarałam się jak głupia przez cały rozdział i nadal się jaram XD
    Cały początek był tak cudownoarcymistrzowski, Connie takie słodkie *_*
    Iiiiiii BUM ZADZWONIŁ LUKE . Gosh, czy Ty kobieto wiesz, przez co ja teraz przechodzę, jakie męki cierpię, głównie przez to, że nn będzie dodany w niedzielę, co oznacza, że przeczytam go w piątek za tydzień, bo jadę na wycieczkę 😭 JA NIE PRZEŻYJĘ TEGO I Z TEJ NIECIERPLIWOŚCI SKOCZĘ Z LONDON EYE :C Totalne załamanie i dołek, ba! To jest Wielki Kanion Kolorado! Smutam się.
    Aleeee, o co chodziło Lucasowi? Zżera mnie ciekawość. Ixkaiodjwi
    To nie może być koniec Connie, jako wierny KOŃ oświadczam, że złamie mi to serce i pogrąży się w ciemności na tysiące lat :c
    Iii już jadę do Ciebie, pomóc Ci myszko, trzymaj się xx
    @5secofallie

    OdpowiedzUsuń
  5. Wooow ♥ Naprawdę świetny rozdział :))) Czekam na następny i muszę zdjęć poszukać xx

    OdpowiedzUsuń
  6. BOŻEE NAPRAWDĘ SUPER BLOG!
    czekam zniecierpliwością na następny rozdział ! Biedny Luke :c

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy