poniedziałek, 12 maja 2014

2.1

(((Rozdział pisałam przy piosenkach:
- Bastille - Get Home
- Passenger - Let Her Go)))

NOTATKA ZAPRASZA :)

Dzień pierwszy; 1 listopada

Ranek przywitał mnie z bólem głowy i dosłownie wszystkich mięśni ciała, jednak zwlokłem się z łóżka i chwyciłem zeszyt z piosenkami, tak jak zaplanowałem to poprzedniego dnia i, o dziwo, o tym pamiętałem. Otworzyłem go na stronie z piosenką Veroniki. Przejechałem jeszcze raz wzrokiem po tekście. Nabazgrałem tytuł, I've Got That Friend, żegnając się niemo z tekstem, który już nigdy nie ujrzy światła dziennego. Wyrwałem kartkę, zwinąłem ją w kulkę i cisnąłem do kosza, nie upewniając się, czy tam wpadła, nie obchodziło mnie to.
Wtedy wyszedłem z domu i skierowałem się do najbliższego sklepu papierniczego. Kupiłem dziennik. Taki najzwyczajniejszy w świecie dziennik. Postanowiłem notować w nim wyzwania na każdy kolejny dzień. Postanowiłem zacząć od razu po powrocie.


- Nie będzie łatwo - mruknąłem pod nosem i udałem się do kuchni. Zrobiłem szybkie kanapki i już chciałem wychodzić, jednak zatrzymała mnie wchodząca do domu mama.
- Hej, Caluś! - cmoknęła mnie w policzek i zwinnie wyminęła, ocierając o mnie tylko jedną siatką z zakupami.
- Cześć, mamo. Co się dzieje? Po co te zakupy?
Kobieta odłożyła produkty na stół i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Pani Hood ci nie mówiła? - była śmiertelnie poważna.
- Mamo, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale to ty jesteś panią Hood.
Pokręciła szybko głową, wybuchając śmiechem.
- Miałam na myśli Veronicę. Jej rodzina przychodzi dziś do nas na kolację. Podobno przyjaźnisz się z jej bratem i to on zaangażował całe spotkanie. Cholera, mamy mało czasu, Calum.
Momentalnie rozbolała mnie głowa, nawet mocniej niż przedtem, a nie myślałem, że to możliwe. Podszedłem do szafki z lekami i wyjąłem opakowanie aspiryny.
- Dziecko, nie mów mi, że piłeś wczoraj - spojrzała na mnie z politowaniem.
- Nie, no coś ty, mamo... - skłamałem. Nauczyłem się już dobrze kłamać. - To tylko jakaś migrena, w sumie nie wiem skąd.
- Mam nadzieję. Caluś - westchnęła. - Proszę, ubierz dzisiaj koszulę i sprzątnij w pokoju. Mam nadzieję, że zajmiesz się Veronicą i Anthonym.
Zamarłem. Nie pomyślałem o tym wcześniej. Ronnie w moim domu, w moim pokoju, ze mną, kiedy próbuję się z niej wyleczyć. O mój Boże.
- Calum? Wszystko w porządku? - mama położyła dłoń na moim barku.
- Tak, oczywiście. O której będą?
- O szóstej.
Spojrzałem na zegarek. Trzecia dwadzieścia. Zmarszczyłem nos, jednak po chwili skinąłem głową.
Państwo Darkstone pojawili się niemal punktualnie, niemal, bo spóźnili się cztery minuty, za co oczywiście przeprosili.
- Cześć, Calum! - przytuliła mnie Kristine, a ja odwzajemniłem uścisk, trochę mniej entuzjastycznie. Kiedy w końcu się ode mnie odkleiła, wymieniłem uścisk dłoni z Patrickiem i krótkie, niezręczne spojrzenie z Ronnie.
- Hej, Cal, co będziemy robić? - spytał Tony.
- Zaplanowałem kilka rzeczy, zdejmijcie kurtki i buty, pójdziemy do mojego pokoju - odpowiedziałem.
- My? - odezwała się cicho Veronica.
- Tak. Wy. Ty też - rzuciłem, jednak nie spojrzałem na nią. Kątem oka zobaczyłem, jak ściąga swój płaszcz w beżową kratkę i do końca odsłania swoją czerwoną sukienkę do kolan. Była prosta, nie miała żadnych rozcięć ani dekoltu, przyległa, ale nie obcisła w talii i od bioder rozkloszowana. W każdym razie - nie była niesamowicie wygórowana, jednak mój oddech stał się cięższy. Ale przecież wcale się nie przyglądałem, co ja tam wiem. Odpięła swoje czarne szpilki i znowu stała się niższa ode mnie. Podniosła nieśmiało wzrok i podeszła do mnie, zerkając krótko w moje oczy.
- Idziemy?
Odchrząknąłem.
- Tak, oczywiście. - odwróciłem się do rodziców Veroniki, którzy stali w progu, nie bardzo wiedząc, jak się zachować. - Mama czeka na pańs... Em... Na was w salonie - poprawiłem się. - Miłej kolacji.
- Dziękujemy, Calum - Kristine uśmiechnęła się do mnie. Skinąłem głową na Ronnie i Tony'ego, nakazując im niemo, żeby poszli za mną.
Kiedy weszliśmy do mojego pokoju, a rodzeństwo zobaczyło moje dekoracje, stanęli jak wryci.
- Co się stało z tym miejscem? - spytała cicho Veronica. Wszędzie porozstawiałem klisze filmowe i rysunki kamer, gdzieniegdzie stały kadry z filmów.
- Postanowiłem przygotować fabułę - wzruszyłem ramionami.
- A jak ona brzmi? Chomiki w kosmosie? - zadrwił Tony, głaszcząc hełm Alexandra.
- Hej, zostaw Alexa, on tu nie ma nic do gadania.
Anthony zachichotał i usiadł na łóżku.
- Więc co będziemy robić, reżyserze? - zapytała Ronnie, jednak chyba nawet ona sama nie poznała swojego głosu, więc odchrząknęła z gracją, poprawiając swoją sukienkę.
- Myślałem o filmowych kalamburach. Przygotowałem jedno i dwuosobowe fragmenty filmów, które będziemy przedstawiać, a osoba siedząca musi odgadnąć tytuł filmu. Gramy na żelki, nic lepszego nie przyszło mi do głowy - uśmiechnąłem się przepraszająco.
- Dobra, ja pierwszy - Tony wstał i wylosował karteczkę z kuferka. Rozwinął ją, a my z Veronicą usiedliśmy. Kiedy przypadkowo nasze kolana się zetknęły, momenatalnie je odsunęliśmy, pilnując, żeby nie powtórzyć tego ogromnego błędu.
Godziny mijały, a my nadal graliśmy, śmiejąc się w najlepsze. Wszystkie cytaty odgrywaliśmy perfekcyjnie, aż w końcu przyszła kolej moja i Ronnie. Pozwoliłem jej wylosować karteczkę, a kiedy rozwinęła papierek, zamarła z szeroko otwartymi oczami. Zabrałem od niej świstek i przeczytałem go z westchnieniem. Zabiję go kiedyś, pomyślałem.
- No dobra, spróbujmy.
Veronica przymknęła na chwilę oczy i stanęła tuż przede mną, wbijając wzrok w moje tęczówki. Zadrżałem niezauważalnie, kiedy położyła dłoń na mojej piersi.
Calum, ogarnij się, pamiętaj o Studniowej...
- Co to jest całość? - spytała cicho, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Całość to ty i ja - odparłem i zamknąłem ją w szczelnym uścisku moich rąk.
- Czy to Iris? - spytał Tony, a ja odsunąłem się delikatnie od Veroniki.
- Tak, zgadłeś. Ronnie, czy możesz, proszę, sprawdzić, jak radzą sobie wasi rodzice? - wbijałem wzrok w jej brata.
- Oczywiście.
Za chwilę zniknęła za drzwiami.
- Co ty sobie wyobrażałeś, młody?! - krzyknąłem, jednak po chwili opanowałem się i obniżyłem głos, nadal zdenerwowany. - Czy to jakiś twój chory plan na zeswatanie mnie z Veronicą?
- Ale, Calum, ja tylko...
- Ty tylko co? Chciałeś się tylko wtrącić? Po co? Nie rozumiesz, że nigdy nie będę z twoją siostrą?
- Ale ja tylko chciałem mieć starszego brata... - wyszeptał ze szklanymi oczami. - Miałem nadzieję, że jeśli uda mi się połączyć cię z Veronicą, to może mnie polubisz i może zostaniesz moim starszym bratem, którego nigdy nie miałem, a tak bardzo chciałem mieć... Przepraszam - zapłakał i wybiegł z pokoju, zamykając się w łazience. Po chwili rozległo się pukanie i do pokoju zajrzała Veronica.
- Mogę wejść? - spytała cichutko, a ja skinąłem. - Co się stało? - usiadła koło mnie po turecku i wpatrywała się we mnie w ciszy.
- Trochę przesadziłem - wyznałem spuszczając wzrok
Siedzieliśmy w ciszy dłuższą chwilę, kiedy Ronnie zapytała:
- Calum, co się stało z nami?
Przymknąłem oczy i westchnąłem.
- Nie mam pojęcia. Może po prostu nie byliśmy sobie przeznaczeni...?
- Może. - przytaknęła, a ja w końcu podniosłem wzrok i zmierzyłem się z jej spojrzeniem. Było bardziej uporczywe niż kiedykolwiek.
- Ronnie, ja... - zacząłem, jednak nie dane mi było skończyć, bo poczułem jej usta na swoich, kiedy przylgnęła do mnie w spontanicznym pocałunku. Nie opierałem się, a nawet włączyłem do tej bezsłownej wymiany zdań. Czułem, jak zdesperowana była, jak tęskniła... Wszystko. Znowu czułem wszystko. Wplotłem rękę w jej włosy, a ona między pocałunkami spytała:
- Calum, czy od teraz będziesz przy mnie, kiedy będę cię potrzebować?
Kiedy usłyszałem to zdanie, odsunąłem się od niej, żeby spojrzeć jej w oczy. Była rozczochrana, miała trochę nabrzmiałe usta i błyszczące tęczówki. Po jej policzku popłynęła łza, jednak szybko ją otarła, niecierpliwie czekając na odpowiedź.
- Zawsze - przytuliłem ją i pocałowałem w czubek głowy.
- Obiecujesz? - wtuliła się w moje ramię, a ja wyszeptałem jej prosto do ucha:
- Obiecuję.
Od razu skarciłem się w myślach. Tego dnia nie wykonałem zadania, a nawet zaprzepaściłem swoje szanse na odrobienie tego na co najmniej kilka następnych.
------------------
 AAAA, JARAM SIĘ TĄ CZĘŚCIĄ TAK MOCNO ŻE OMG <3333
Ale później już nie będzie tak kolorowo, wiecie, Studniowa się zaczyna i takie tam :'c
Za chwilkę dodaję zdjęcie Jess, zapomniałam ostatnio :D
Przypominam o konkursie, jest już 12 maja, a czas tylko do 31! :')

A teraz ta ważna część - bardzo wam dziękuję za wspólnie spędzony miesiąc i za tyle wyświetleń i komentarzy. Szkoda mi tylko, że pod 1.10 były tylko cztery, no ale cóż, i tak jest super, one mnie bardzo motywują do dalszego pisania.
Obecnie statystyki wykazują, że najwięcej was wchodzi w godzinach 18-19 i 21-22, wy nocne Koniki, hahahahahha :D
Mam nadzieję, że będziemy obchodzić jeszcze sporo takich miesięcznic! A póki co, proszę, żebyście pisali swoje ulubione fragmenty wszechczasów z hasztagiem *profesjonalnie* #MIESIĄCSTUDNIOWEJ.

Część dedykuję Kornelii, która upiera się, że nie będzie Koniem, bo nie lubi Veroniki (ona jest jakaś dziwna, pfpfpf). Mam nadzieję, że ją w końcu polubisz, hahahah :D <3

5 komentarzy:

  1. "Caluś" dsnbgfudhrg
    kolacja asdkjfndjhkj
    Ronnie dahfgkhgj
    pocałunek dasifhgkdh

    Damn, tak bardzo uwielbiam to ff, jak widzę powiadomienie, że już nowy rozdział to szczerzę się do monitora jak głupia fhguhjeuhrhj
    ale muszę ci powiedzieć, że jesteś okropna, no bo jak można ich rozdzielać? ew to nie fajne! oni mają być razem i koniec, a Calum niech wybije sobie z głowy ten pomysł z tym, hm, że tak powiem odwykiem od Ronnie, dobra? <3 rhgkshgkrh
    @luukeyx

    OdpowiedzUsuń
  2. asdfghjkl;lkjhgfd tak strasznie się jaram tą końcówką <3333
    Kochaniem Cie mocno, wyny życzę, a rozdział jest na maksa zajebisty jak zawsze z resztą <3
    @This__Is__Me_

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rezdział!! Czekam na nn :) Pozdrawiam :) @Mika69_1D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział kocham to ff czekam na kolejne ;) @lovemyNiall69

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział kocham to ff czekam na kolejne ;) @lovemyNiall69

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy