(((Rozdział pisałam przy piosenkach:
- Bastille - Get Home
- Passenger - Let Her Go)))
NOTATKA ZAPRASZA :)
Dzień pierwszy; 1 listopada
Ranek przywitał mnie z bólem głowy i dosłownie wszystkich mięśni
ciała, jednak zwlokłem się z łóżka i chwyciłem zeszyt z
piosenkami, tak jak zaplanowałem to poprzedniego dnia i, o dziwo, o
tym pamiętałem. Otworzyłem go na stronie z piosenką Veroniki.
Przejechałem jeszcze raz wzrokiem po tekście. Nabazgrałem tytuł,
I've Got That Friend, żegnając się niemo z tekstem, który
już nigdy nie ujrzy światła dziennego. Wyrwałem kartkę, zwinąłem
ją w kulkę i cisnąłem do kosza, nie upewniając się, czy tam
wpadła, nie obchodziło mnie to.
Wtedy wyszedłem z domu i skierowałem się do najbliższego sklepu
papierniczego. Kupiłem dziennik. Taki najzwyczajniejszy w świecie
dziennik. Postanowiłem notować w nim wyzwania na każdy kolejny
dzień. Postanowiłem zacząć od razu po powrocie.
- Nie będzie łatwo - mruknąłem pod nosem i udałem się do
kuchni. Zrobiłem szybkie kanapki i już chciałem wychodzić, jednak
zatrzymała mnie wchodząca do domu mama.
- Hej, Caluś! - cmoknęła mnie w policzek i zwinnie wyminęła,
ocierając o mnie tylko jedną siatką z zakupami.
- Cześć, mamo. Co się dzieje? Po co te zakupy?
Kobieta odłożyła produkty na stół i spojrzała na mnie
zdziwiona.
- Pani Hood ci nie mówiła? - była śmiertelnie poważna.
- Mamo, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale to ty jesteś
panią Hood.
Pokręciła szybko głową, wybuchając śmiechem.
- Miałam na myśli Veronicę. Jej rodzina przychodzi dziś do nas na
kolację. Podobno przyjaźnisz się z jej bratem i to on zaangażował
całe spotkanie. Cholera, mamy mało czasu, Calum.
Momentalnie rozbolała mnie głowa, nawet mocniej niż przedtem, a
nie myślałem, że to możliwe. Podszedłem do szafki z lekami i
wyjąłem opakowanie aspiryny.
- Dziecko, nie mów mi, że piłeś wczoraj - spojrzała na mnie z
politowaniem.
- Nie, no coś ty, mamo... - skłamałem. Nauczyłem się już dobrze
kłamać. - To tylko jakaś migrena, w sumie nie wiem skąd.
- Mam nadzieję. Caluś - westchnęła. - Proszę, ubierz dzisiaj
koszulę i sprzątnij w pokoju. Mam nadzieję, że zajmiesz się
Veronicą i Anthonym.
Zamarłem. Nie pomyślałem o tym wcześniej. Ronnie w moim domu, w
moim pokoju, ze mną, kiedy próbuję się z niej wyleczyć. O mój
Boże.
- Calum? Wszystko w porządku? - mama położyła dłoń na moim
barku.
- Tak, oczywiście. O której będą?
- O szóstej.
Spojrzałem na zegarek. Trzecia dwadzieścia. Zmarszczyłem nos,
jednak po chwili skinąłem głową.
Państwo Darkstone pojawili się niemal punktualnie, niemal, bo
spóźnili się cztery minuty, za co oczywiście przeprosili.
- Cześć, Calum! - przytuliła mnie Kristine, a ja odwzajemniłem
uścisk, trochę mniej entuzjastycznie. Kiedy w końcu się ode mnie
odkleiła, wymieniłem uścisk dłoni z Patrickiem i krótkie,
niezręczne spojrzenie z Ronnie.
- Hej, Cal, co będziemy robić? - spytał Tony.
- Zaplanowałem kilka rzeczy, zdejmijcie kurtki i buty, pójdziemy do
mojego pokoju - odpowiedziałem.
- My? - odezwała się cicho Veronica.
- Tak. Wy. Ty też - rzuciłem, jednak nie spojrzałem na nią. Kątem
oka zobaczyłem, jak ściąga swój płaszcz w beżową kratkę i do
końca odsłania swoją czerwoną sukienkę do kolan. Była prosta,
nie miała żadnych rozcięć ani dekoltu, przyległa, ale nie
obcisła w talii i od bioder rozkloszowana. W każdym razie - nie
była niesamowicie wygórowana, jednak mój oddech stał się
cięższy. Ale przecież wcale się nie przyglądałem, co ja tam
wiem. Odpięła swoje czarne szpilki i znowu stała się niższa ode
mnie. Podniosła nieśmiało wzrok i podeszła do mnie, zerkając
krótko w moje oczy.
- Idziemy?
Odchrząknąłem.
- Tak, oczywiście. - odwróciłem się do rodziców Veroniki, którzy
stali w progu, nie bardzo wiedząc, jak się zachować. - Mama czeka
na pańs... Em... Na was w salonie - poprawiłem się. - Miłej
kolacji.
- Dziękujemy, Calum - Kristine uśmiechnęła się do mnie. Skinąłem
głową na Ronnie i Tony'ego, nakazując im niemo, żeby poszli za
mną.
Kiedy weszliśmy do mojego pokoju, a rodzeństwo zobaczyło moje
dekoracje, stanęli jak wryci.
- Co się stało z tym miejscem? - spytała cicho Veronica. Wszędzie
porozstawiałem klisze filmowe i rysunki kamer, gdzieniegdzie stały
kadry z filmów.
- Postanowiłem przygotować fabułę - wzruszyłem ramionami.
- A jak ona brzmi? Chomiki w kosmosie? - zadrwił Tony, głaszcząc
hełm Alexandra.
- Hej, zostaw Alexa, on tu nie ma nic do gadania.
Anthony zachichotał i usiadł na łóżku.
- Więc co będziemy robić, reżyserze? - zapytała Ronnie, jednak
chyba nawet ona sama nie poznała swojego głosu, więc odchrząknęła
z gracją, poprawiając swoją sukienkę.
- Myślałem o filmowych kalamburach. Przygotowałem jedno i
dwuosobowe fragmenty filmów, które będziemy przedstawiać, a osoba
siedząca musi odgadnąć tytuł filmu. Gramy na żelki, nic lepszego
nie przyszło mi do głowy - uśmiechnąłem się przepraszająco.
- Dobra, ja pierwszy - Tony wstał i wylosował karteczkę z kuferka.
Rozwinął ją, a my z Veronicą usiedliśmy. Kiedy przypadkowo nasze
kolana się zetknęły, momenatalnie je odsunęliśmy, pilnując,
żeby nie powtórzyć tego ogromnego błędu.
Godziny mijały, a my nadal graliśmy, śmiejąc się w najlepsze.
Wszystkie cytaty odgrywaliśmy perfekcyjnie, aż w końcu przyszła
kolej moja i Ronnie. Pozwoliłem jej wylosować karteczkę, a kiedy
rozwinęła papierek, zamarła z szeroko otwartymi oczami. Zabrałem
od niej świstek i przeczytałem go z westchnieniem. Zabiję go
kiedyś, pomyślałem.
- No dobra, spróbujmy.
Veronica przymknęła na chwilę oczy i stanęła tuż przede mną,
wbijając wzrok w moje tęczówki. Zadrżałem niezauważalnie, kiedy
położyła dłoń na mojej piersi.
Calum, ogarnij się, pamiętaj o Studniowej...
- Co to jest całość? - spytała cicho, nie przerywając kontaktu
wzrokowego.
- Całość to ty i ja - odparłem i zamknąłem ją w szczelnym
uścisku moich rąk.
- Czy to Iris? - spytał Tony, a ja odsunąłem się
delikatnie od Veroniki.
- Tak, zgadłeś. Ronnie, czy możesz, proszę, sprawdzić, jak radzą
sobie wasi rodzice? - wbijałem wzrok w jej brata.
- Oczywiście.
Za chwilę zniknęła za drzwiami.
- Co ty sobie wyobrażałeś, młody?! - krzyknąłem, jednak po
chwili opanowałem się i obniżyłem głos, nadal zdenerwowany. -
Czy to jakiś twój chory plan na zeswatanie mnie z Veronicą?
- Ale, Calum, ja tylko...
- Ty tylko co? Chciałeś się tylko wtrącić? Po co? Nie rozumiesz,
że nigdy nie będę z twoją siostrą?
- Ale ja tylko chciałem mieć starszego brata... - wyszeptał ze
szklanymi oczami. - Miałem nadzieję, że jeśli uda mi się
połączyć cię z Veronicą, to może mnie polubisz i może
zostaniesz moim starszym bratem, którego nigdy nie miałem, a tak
bardzo chciałem mieć... Przepraszam - zapłakał i wybiegł z
pokoju, zamykając się w łazience. Po chwili rozległo się pukanie
i do pokoju zajrzała Veronica.
- Mogę wejść? - spytała cichutko, a ja skinąłem. - Co się
stało? - usiadła koło mnie po turecku i wpatrywała się we mnie w
ciszy.
- Trochę przesadziłem - wyznałem spuszczając wzrok
Siedzieliśmy w ciszy dłuższą chwilę, kiedy Ronnie zapytała:
- Calum, co się stało z nami?
Przymknąłem oczy i westchnąłem.
- Nie mam pojęcia. Może po prostu nie byliśmy sobie
przeznaczeni...?
- Może. - przytaknęła, a ja w końcu podniosłem wzrok i
zmierzyłem się z jej spojrzeniem. Było bardziej uporczywe niż
kiedykolwiek.
- Ronnie, ja... - zacząłem, jednak nie dane mi było skończyć, bo
poczułem jej usta na swoich, kiedy przylgnęła do mnie w
spontanicznym pocałunku. Nie opierałem się, a nawet włączyłem
do tej bezsłownej wymiany zdań. Czułem, jak zdesperowana była,
jak tęskniła... Wszystko. Znowu czułem wszystko. Wplotłem rękę
w jej włosy, a ona między pocałunkami spytała:
- Calum, czy od teraz będziesz przy mnie, kiedy będę cię potrzebować?
Kiedy usłyszałem to zdanie, odsunąłem się od niej, żeby
spojrzeć jej w oczy. Była rozczochrana, miała trochę nabrzmiałe
usta i błyszczące tęczówki. Po jej policzku popłynęła łza, jednak szybko ją otarła, niecierpliwie czekając na odpowiedź.
- Zawsze - przytuliłem ją i pocałowałem w czubek głowy.
- Obiecujesz? - wtuliła się w moje ramię, a ja wyszeptałem jej
prosto do ucha:
- Obiecuję.
Od razu skarciłem się w myślach. Tego dnia nie wykonałem zadania,
a nawet zaprzepaściłem swoje szanse na odrobienie tego na co
najmniej kilka następnych.
------------------
AAAA, JARAM SIĘ TĄ CZĘŚCIĄ TAK MOCNO ŻE OMG <3333
Ale później już nie będzie tak kolorowo, wiecie, Studniowa się zaczyna i takie tam :'c
Za chwilkę dodaję zdjęcie Jess, zapomniałam ostatnio :D
Przypominam o konkursie, jest już 12 maja, a czas tylko do 31! :')
A teraz ta ważna część - bardzo wam dziękuję za wspólnie spędzony miesiąc i za tyle wyświetleń i komentarzy. Szkoda mi tylko, że pod 1.10 były tylko cztery, no ale cóż, i tak jest super, one mnie bardzo motywują do dalszego pisania.
Obecnie statystyki wykazują, że najwięcej was wchodzi w godzinach 18-19 i 21-22, wy nocne Koniki, hahahahahha :D
Mam nadzieję, że będziemy obchodzić jeszcze sporo takich miesięcznic! A póki co, proszę, żebyście pisali swoje ulubione fragmenty wszechczasów z hasztagiem *profesjonalnie* #MIESIĄCSTUDNIOWEJ.
Część dedykuję Kornelii, która upiera się, że nie będzie Koniem, bo nie lubi Veroniki (ona jest jakaś dziwna, pfpfpf). Mam nadzieję, że ją w końcu polubisz, hahahah :D <3
"Caluś" dsnbgfudhrg
OdpowiedzUsuńkolacja asdkjfndjhkj
Ronnie dahfgkhgj
pocałunek dasifhgkdh
Damn, tak bardzo uwielbiam to ff, jak widzę powiadomienie, że już nowy rozdział to szczerzę się do monitora jak głupia fhguhjeuhrhj
ale muszę ci powiedzieć, że jesteś okropna, no bo jak można ich rozdzielać? ew to nie fajne! oni mają być razem i koniec, a Calum niech wybije sobie z głowy ten pomysł z tym, hm, że tak powiem odwykiem od Ronnie, dobra? <3 rhgkshgkrh
@luukeyx
asdfghjkl;lkjhgfd tak strasznie się jaram tą końcówką <3333
OdpowiedzUsuńKochaniem Cie mocno, wyny życzę, a rozdział jest na maksa zajebisty jak zawsze z resztą <3
@This__Is__Me_
Wspaniały rezdział!! Czekam na nn :) Pozdrawiam :) @Mika69_1D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział kocham to ff czekam na kolejne ;) @lovemyNiall69
OdpowiedzUsuńSuper rozdział kocham to ff czekam na kolejne ;) @lovemyNiall69
OdpowiedzUsuń