(((Piosenki do części:
- Ed Sheeran - I'm A Mess *uzależniłam się od Multiply, wybaczcie*
- Glee: The Warblers - Do Ya Think I'm Sexy *nie ma nic do części, ale mam jakąś fazę na dziwne piosenki dzisiaj, lel, hahaha*
- 5SOS - English Love Affair)))
ULTRA NIESAMOWICIE NIEZIEMSKO STRASZNIE I CHOLERNIE MOCNO WAŻNA NOTATKA
Dzień
siedemdziesiąty siódmy; 17 stycznia
Mój
dom przestał być domem. Znaczy się, cóż, nadal był, istniał
jako budynek, ale już nie jako dom.
Opustoszałe wnętrze przypominało mi tylko o tym, że muszę dorwać
tych gnojów. Jak najszybciej. Na razie jednak muszę dać sobie z
tym spokój, bo już i tak nie jestem stabilny emocjonalnie,
przynajmniej nie na tyle, żeby ścigać członków jakiejś
pieprzonej mafii, czy Bóg wie czego.
W
każdym razie, przez cały tydzień nie wychodziłem z pokoju, jeśli
nie było to konieczne, nie rozmawiałem z nikim. Veronica codziennie
podejmowała próby i przychodziła, siedząc pod drzwiami średnio
godzinę każdego dnia i z bezradnym westchnieniem opuszczała dom.
Mimo to nadal przychodziła. To było niesamowite i okazało się
chyba jedyną rzeczą, która potem utrzymywała mnie przy życiu.
Rankiem
dnia siedemdziesiątego ósmego nadal powinienem być sam w swoim
pokoju, obudziłem się jednak z ciężarem na swojej piersi.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem głowę Ronnie spoczywającą na moim
torsie, a po chwili jej ciało, które leżało na łóżku tuż koło
mnie, z jedną nogą zaplecioną wokół mojej. Przez chwilę
napawałem się jej widokiem - wyglądała jak blady anioł z aureolą
rozczochranych, czarnych włosów, rozchylonymi, różowymi wargami i
delikatnie zmarszczonych brwiach. Po chwili jednak dotarła do mnie
rzeczywistość - drzwi mojej sypialni były zamknięte na klucz od
środka, w dodatku dochodziła jedenasta. Veronica powinna być w
szkole.
-
Dzień dobry - wyszeptałem do jej ucha i przytuliłem ją mocno.
Włamała się tutaj czy nie - dobrze było mieć ją przy sobie.
Ronnie
zatrzepotała rzęsami przez sen i po chwili otworzyła oczy, od razu
spoglądając na mnie z niepokojem i czymś jeszcze. Zakłopotaniem?
Nie jestem pewien.
Wstała
jednak od razu i przygładziła swoją plisowaną spódniczkę,
której, tak na marginesie, nic to nie dało, bo nadal była
niesamowicie pognieciona.
(((Przerwa
w części na lokowanie nowych filmików Magcona, dokładniej Casha
- i Nash, i Cam wstawili dzisiaj nowe filmiki, gdzie czytają hejty z
komentarzy z youtube'a, zapraszam. Koniec lokowania produktu)))
- Jak się czujesz? - spytała, podchodząc do biurka i podając mi
szklankę wody. Przyjąłem ją z wdzięcznością, chociaż nie
podobało mi się to, że traktowała mnie jak chorego.
- Lepiej. Jak się tu dostałaś?
- Zostawiłeś otwarte okno. Wiesz, byłam kiedyś w klubie
alpinistycznym - zachichotała, a ja uśmiechnąłem się słabo. -
Wiesz, domyślam się, że to trochę za dużo jak na tak mało
czasu, jednak jeśli czujesz się źle sam w tym domu, wiesz...
możesz zamieszkać z nami - wyrzuciła na jednym wdechu, a ja
spojrzałem na nią z szeroko otwartymi oczami.
- Co? Czemu?
- Żebyś nie czuł się samotny - wyjaśniła i pokryła się
rumieńcem. Wstałem i położyłem szklankę na podłodze.
Podszedłem do niej i oparłem dłonie na jej talii.
- Nie jestem pewien, czy jestem gotowy na Darkstone'ów dwadzieścia
cztery godziny na dobę - uśmiechnąłem się, a ona zmarszczyła
nos.
- Nie jest aż tak źle.
- Powiedziała Darkstone - pocałowałem ją w policzek i ułożyłem
głowę w zagłębieniu jej obojczyka.
- Dowiedziałam się, gdzie mieszka Nash - rzuciła, wyraźnie
próbując odciągnąć umysł od mojego ciepłego oddechu na jej
szyi.
- Hm? - mruknąłem i zostawiłem pocałunek tuż za jej uchem.
Drgnęła nieznacznie, jednak poczułem to. - Coś nie tak?
- Nie, Calum, ja tylko... - przygryzła wargę i spuściła wzrok. -
Kiedy się do mnie zbliżasz w każdy możliwy sposób oprócz
przytulania czy całowania, ale wiesz, takiego zwykłego, ja... Ja po
prostu czuję Luke'a, okej? - wyrzuciła i przetarła twarz dłońmi.
Zamarłem.
- Ale... Minęło tyle czasu...
- Czas nie leczy do końca, nigdy - warknęła, a ja zamrugałem
kilka razy, niepewny odpowiedzi. Stałem więc w ciszy i wpatrywałem
się w nią. Nie chciałem się przecież do niej dobrać, do
cholery.
- Sądzę, że jesteś spóźniona do szkoły - powiedziałem w
końcu, a ona zerknęła na zegarek.
- Chyba masz rację - szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszałem.
Wzięła swoją torbę i już zmierzała ku drzwiom, jednak odwróciła
się i rzuciła:
- Adelaide.
- Co? - zmarszczyłem brwi.
- Nash mieszka w Adelaide.
Po tych słowach odkluczyła drzwi i wyszła.
***
Kiedy stałem pod znajomą bramą, zdałem sobie sprawę z tego, jak
szybko zaszło dziś słońce. Faktycznie, było trochę pochmurno,
ale mimo wszystko był środek lata.
Dom Darkstone'ów jak zwykle prezentował się świetnie, więc
porzuciłem myśli o ruchach Ziemi wokół Słońca i zadzwoniłem do
furtki. Odebrała Veronica. Oczywiście.
- Halo?
- Cześć - odezwałem się cicho, a ona przez chwilę najwyraźniej
zacięcie rozmyślała, bo po chwili powiedziała:
- Wejdź.
I wpuściła mnie do środka.
Nie będę rozwlekał się na temat wyglądu tego domu; chyba każdy
potrafi sobie wyobrazić, jak może się prezentować rezydencja
dwóch wysoko postawionych ludzi, którzy nigdy nie zakładają tych
samych ubrań.
Ronnie stała w holu i miała mokre policzki. Płakała i nawet nie
chciała tego przede mną ukryć.
- Wiedziałam, że przyjdziesz - przyznała. - Dlatego przygotowałam
ci już pokój. Jest naprzeciwko mojego. Trafisz sam.
Odeszła, zostawiając mnie samego w korytarzu tego wielkiego domu.
- Trafię - mruknąłem i skierowałem się w stronę schodów.
Boże, tu wszystko było takie ogromne.
Otworzyłem drzwi wskazanego pokoju i rzuciłem się na perfekcyjnie
pościelone łóżko. Co mi tam, i tak je zepsuję jak będę szedł
spać, pomyślałem.
Przebrałem się więc w dresy i wszedłem pod kołdrę, wciągając
zapach perfum Veroniki, którymi pachniała pościel. Mijały minuty,
kwadranse, a ja nadal nie spałem. Kiedy spojrzałem na zegarek,
wskazywał jedenaście po północy. Usiadłem na łóżku i
przetarłem twarz. Byłem śpiący, ale nie mogłem spać. Dlaczego?
Drzwi sypialni uchyliły się cicho, a do środka weszła Veronica.
Stanęła kilka kroków ode mnie.
- Nie mogę spać bez ciebie przy mnie, wiedząc, że jesteś w tym
samym domu - przyznała, a ja bez słowa przesunąłem się bliżej
krawędzi i położyłem, czując jak materac delikatnie się rusza,
kiedy Veronica układała się koło mnie.
Obudziłem się kilka godzin później, tuląc do siebie Ronnie,
która kurczowo trzymała moją rękę, jakby bała się, że
ucieknę. Uśmiechnąłem się na ten widok i ponownie zamknąłem
oczy.
---------------
Zepsułam
tą końcówkę, ale się spieszyłam, bo muszę wstać wcześnie na jakąś
cholerną zbiórkę z plecakami, gdzie będę wędrować po mieście przez nie
wiadomo ile z ogromnym plecakiem spakowanym na obóz, świetnie. Tak, bo
sobie jadę na obóz wędrowny w Karkonosze i przez 12 dni będę hasać po
górach, więc jak ktoś znajdzie jakąś tańczącą rusałkę w tamtych
okolicach to może śmiało wszystkim powiedzieć, że to ja i że mnie
widział, lel
Jest
sprawa. Studniowa dostała się do kolejnego etapu (ostatniego już)
konkursu na blog Spisu Opowieści. Tym razem głosować można tylko RAZ,
ale i tak liczę na waszą koniową moc, to dla mnie naprawdę ważne.
Dziękuję wam również za wszystkie głosy w poprzednim etapie, jesteście
niesamowite!
Link do nowej ankiety - http://sonda.hanzo.pl/sondy,228867,7ncy.html
Będzie ona również dostępna w pasku bocznym kiedy dostanę html'a.
W ogóle zepsuły mi się dziś słuchawki i się wkurzam, nfidsnginds ;_;
Użyłam tylko jednej emotikonki na całą notatkę, naprawdę jestem zmęczona, omg
Kocham was bardzo mocno!
Ps.
Wyjeżdżam 9 lipca o 22 i wracam 21 lipca o 8, w tych dniach nie będzie
żadnej, żadnej, żadnej części. Wykorzystajcie ten czas na przeczytanie
wszystkiego od początku i przemyślenie niektórych wątków, może uda wam
się rozwikłać jakąś zagadkę? Kto wie...
Pps. Stuknęło 7 tysięcy! Dziękuję wam bardzo serdecznie! Jesteście niesamowite, Koniki.
Pps. Stuknęło 7 tysięcy! Dziękuję wam bardzo serdecznie! Jesteście niesamowite, Koniki.
Co tu mogę powiedzieć. Wcale nie zepsułaś końcówki, wypluj to natychmiast! Była fajna x
OdpowiedzUsuń"(blahblah) Ronnie, która kurczowo trzymała moją rękę, jakby bała się, że ucieknę." Ronnie, spokojnie, Calum nigdzie się nie wybiera, heh.
Btw przepraszam za taką wielką przerwę w komentowaniu, ale był tu robak i w nagłym przypływie dobroci postanowiłam go uwolnić.
Never mind
Ten rozdział był naprawdę fantastyczny, bnfjs>>
@Toriixdd
Rozdział jest boski zresztą jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńNo i Connie moments na końcu dndndnndncm
@_need_a_hug_
Wybacz ze się nie rozpisuje, ale na tablecie mi się mega nie wygodnie pisze >.<