czwartek, 24 lipca 2014

2.16

(((Piosenki do części:
- Ed Sheeran - I'm A Mess *uzależniłam się od Multiply, wybaczcie*
- Glee: The Warblers - Do Ya Think I'm Sexy *nie ma nic do części, ale mam jakąś fazę na dziwne piosenki dzisiaj, lel, hahaha*
- 5SOS - English Love Affair)))

ULTRA NIESAMOWICIE NIEZIEMSKO STRASZNIE I CHOLERNIE MOCNO WAŻNA NOTATKA


Dzień siedemdziesiąty siódmy; 17 stycznia

Mój dom przestał być domem. Znaczy się, cóż, nadal był, istniał jako budynek, ale już nie jako dom. Opustoszałe wnętrze przypominało mi tylko o tym, że muszę dorwać tych gnojów. Jak najszybciej. Na razie jednak muszę dać sobie z tym spokój, bo już i tak nie jestem stabilny emocjonalnie, przynajmniej nie na tyle, żeby ścigać członków jakiejś pieprzonej mafii, czy Bóg wie czego.
W każdym razie, przez cały tydzień nie wychodziłem z pokoju, jeśli nie było to konieczne, nie rozmawiałem z nikim. Veronica codziennie podejmowała próby i przychodziła, siedząc pod drzwiami średnio godzinę każdego dnia i z bezradnym westchnieniem opuszczała dom. Mimo to nadal przychodziła. To było niesamowite i okazało się chyba jedyną rzeczą, która potem utrzymywała mnie przy życiu.
Rankiem dnia siedemdziesiątego ósmego nadal powinienem być sam w swoim pokoju, obudziłem się jednak z ciężarem na swojej piersi. Otworzyłem oczy i zobaczyłem głowę Ronnie spoczywającą na moim torsie, a po chwili jej ciało, które leżało na łóżku tuż koło mnie, z jedną nogą zaplecioną wokół mojej. Przez chwilę napawałem się jej widokiem - wyglądała jak blady anioł z aureolą rozczochranych, czarnych włosów, rozchylonymi, różowymi wargami i delikatnie zmarszczonych brwiach. Po chwili jednak dotarła do mnie rzeczywistość - drzwi mojej sypialni były zamknięte na klucz od środka, w dodatku dochodziła jedenasta. Veronica powinna być w szkole.
- Dzień dobry - wyszeptałem do jej ucha i przytuliłem ją mocno. Włamała się tutaj czy nie - dobrze było mieć ją przy sobie.
Ronnie zatrzepotała rzęsami przez sen i po chwili otworzyła oczy, od razu spoglądając na mnie z niepokojem i czymś jeszcze. Zakłopotaniem? Nie jestem pewien.
Wstała jednak od razu i przygładziła swoją plisowaną spódniczkę, której, tak na marginesie, nic to nie dało, bo nadal była niesamowicie pognieciona.
(((Przerwa w części na lokowanie nowych filmików Magcona, dokładniej Casha - i Nash, i Cam wstawili dzisiaj nowe filmiki, gdzie czytają hejty z komentarzy z youtube'a, zapraszam. Koniec lokowania produktu)))
- Jak się czujesz? - spytała, podchodząc do biurka i podając mi szklankę wody. Przyjąłem ją z wdzięcznością, chociaż nie podobało mi się to, że traktowała mnie jak chorego.
- Lepiej. Jak się tu dostałaś?
- Zostawiłeś otwarte okno. Wiesz, byłam kiedyś w klubie alpinistycznym - zachichotała, a ja uśmiechnąłem się słabo. - Wiesz, domyślam się, że to trochę za dużo jak na tak mało czasu, jednak jeśli czujesz się źle sam w tym domu, wiesz... możesz zamieszkać z nami - wyrzuciła na jednym wdechu, a ja spojrzałem na nią z szeroko otwartymi oczami.
- Co? Czemu?
- Żebyś nie czuł się samotny - wyjaśniła i pokryła się rumieńcem. Wstałem i położyłem szklankę na podłodze. Podszedłem do niej i oparłem dłonie na jej talii.
- Nie jestem pewien, czy jestem gotowy na Darkstone'ów dwadzieścia cztery godziny na dobę - uśmiechnąłem się, a ona zmarszczyła nos.
- Nie jest aż tak źle.
- Powiedziała Darkstone - pocałowałem ją w policzek i ułożyłem głowę w zagłębieniu jej obojczyka.
- Dowiedziałam się, gdzie mieszka Nash - rzuciła, wyraźnie próbując odciągnąć umysł od mojego ciepłego oddechu na jej szyi.
- Hm? - mruknąłem i zostawiłem pocałunek tuż za jej uchem. Drgnęła nieznacznie, jednak poczułem to. - Coś nie tak?
- Nie, Calum, ja tylko... - przygryzła wargę i spuściła wzrok. - Kiedy się do mnie zbliżasz w każdy możliwy sposób oprócz przytulania czy całowania, ale wiesz, takiego zwykłego, ja... Ja po prostu czuję Luke'a, okej? - wyrzuciła i przetarła twarz dłońmi.
Zamarłem.
- Ale... Minęło tyle czasu...
- Czas nie leczy do końca, nigdy - warknęła, a ja zamrugałem kilka razy, niepewny odpowiedzi. Stałem więc w ciszy i wpatrywałem się w nią. Nie chciałem się przecież do niej dobrać, do cholery.
- Sądzę, że jesteś spóźniona do szkoły - powiedziałem w końcu, a ona zerknęła na zegarek.
- Chyba masz rację - szepnęła tak cicho, że ledwo ją usłyszałem. Wzięła swoją torbę i już zmierzała ku drzwiom, jednak odwróciła się i rzuciła:
- Adelaide.
- Co? - zmarszczyłem brwi.
- Nash mieszka w Adelaide.
Po tych słowach odkluczyła drzwi i wyszła.

***

Kiedy stałem pod znajomą bramą, zdałem sobie sprawę z tego, jak szybko zaszło dziś słońce. Faktycznie, było trochę pochmurno, ale mimo wszystko był środek lata.
Dom Darkstone'ów jak zwykle prezentował się świetnie, więc porzuciłem myśli o ruchach Ziemi wokół Słońca i zadzwoniłem do furtki. Odebrała Veronica. Oczywiście.
- Halo?
- Cześć - odezwałem się cicho, a ona przez chwilę najwyraźniej zacięcie rozmyślała, bo po chwili powiedziała:
- Wejdź.
I wpuściła mnie do środka.
Nie będę rozwlekał się na temat wyglądu tego domu; chyba każdy potrafi sobie wyobrazić, jak może się prezentować rezydencja dwóch wysoko postawionych ludzi, którzy nigdy nie zakładają tych samych ubrań.
Ronnie stała w holu i miała mokre policzki. Płakała i nawet nie chciała tego przede mną ukryć.
- Wiedziałam, że przyjdziesz - przyznała. - Dlatego przygotowałam ci już pokój. Jest naprzeciwko mojego. Trafisz sam.
Odeszła, zostawiając mnie samego w korytarzu tego wielkiego domu.
- Trafię - mruknąłem i skierowałem się w stronę schodów.
Boże, tu wszystko było takie ogromne.
Otworzyłem drzwi wskazanego pokoju i rzuciłem się na perfekcyjnie pościelone łóżko. Co mi tam, i tak je zepsuję jak będę szedł spać, pomyślałem.
Przebrałem się więc w dresy i wszedłem pod kołdrę, wciągając zapach perfum Veroniki, którymi pachniała pościel. Mijały minuty, kwadranse, a ja nadal nie spałem. Kiedy spojrzałem na zegarek, wskazywał jedenaście po północy. Usiadłem na łóżku i przetarłem twarz. Byłem śpiący, ale nie mogłem spać. Dlaczego?
Drzwi sypialni uchyliły się cicho, a do środka weszła Veronica. Stanęła kilka kroków ode mnie.
- Nie mogę spać bez ciebie przy mnie, wiedząc, że jesteś w tym samym domu - przyznała, a ja bez słowa przesunąłem się bliżej krawędzi i położyłem, czując jak materac delikatnie się rusza, kiedy Veronica układała się koło mnie.
Obudziłem się kilka godzin później, tuląc do siebie Ronnie, która kurczowo trzymała moją rękę, jakby bała się, że ucieknę. Uśmiechnąłem się na ten widok i ponownie zamknąłem oczy.

---------------
Zepsułam tą końcówkę, ale się spieszyłam, bo muszę wstać wcześnie na jakąś cholerną zbiórkę z plecakami, gdzie będę wędrować po mieście przez nie wiadomo ile z ogromnym plecakiem spakowanym na obóz, świetnie. Tak, bo sobie jadę na obóz wędrowny w Karkonosze i przez 12 dni będę hasać po górach, więc jak ktoś znajdzie jakąś tańczącą rusałkę w tamtych okolicach to może śmiało wszystkim powiedzieć, że to ja i że mnie widział, lel
Jest sprawa. Studniowa dostała się do kolejnego etapu (ostatniego już) konkursu na blog Spisu Opowieści. Tym razem głosować można tylko RAZ, ale i tak liczę na waszą koniową moc, to dla mnie naprawdę ważne. Dziękuję wam również za wszystkie głosy w poprzednim etapie, jesteście niesamowite!
Link do nowej ankiety - http://sonda.hanzo.pl/sondy,228867,7ncy.html
Będzie ona również dostępna w pasku bocznym kiedy dostanę html'a.
W ogóle zepsuły mi się dziś słuchawki i się wkurzam, nfidsnginds ;_;
Użyłam tylko jednej emotikonki na całą notatkę, naprawdę jestem zmęczona, omg

Kocham was bardzo mocno!

Ps. Wyjeżdżam 9 lipca o 22 i wracam 21 lipca o 8, w tych dniach nie będzie żadnej, żadnej, żadnej części. Wykorzystajcie ten czas na przeczytanie wszystkiego od początku i przemyślenie niektórych wątków, może uda wam się rozwikłać jakąś zagadkę? Kto wie...
Pps. Stuknęło 7 tysięcy! Dziękuję wam bardzo serdecznie! Jesteście niesamowite, Koniki.

2 komentarze:

  1. Co tu mogę powiedzieć. Wcale nie zepsułaś końcówki, wypluj to natychmiast! Była fajna x
    "(blahblah) Ronnie, która kurczowo trzymała moją rękę, jakby bała się, że ucieknę." Ronnie, spokojnie, Calum nigdzie się nie wybiera, heh.
    Btw przepraszam za taką wielką przerwę w komentowaniu, ale był tu robak i w nagłym przypływie dobroci postanowiłam go uwolnić.
    Never mind
    Ten rozdział był naprawdę fantastyczny, bnfjs>>
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest boski zresztą jak zawsze :D
    No i Connie moments na końcu dndndnndncm

    @_need_a_hug_

    Wybacz ze się nie rozpisuje, ale na tablecie mi się mega nie wygodnie pisze >.<

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy