(((Część
pisałam przy piosenkach:
-
5 Seconds Of Summer - Amnesia Studio Version
-
5 Seconds Of Summer - American Idiot
-
The Vamps - Last Night,
ALEEEEEEE!
Jeśli
ktoś sobie słucha tego, do czego piszę, w co wątpię, ale
nieważne, to radzę lepiej posłuchać sobie:
-
Fifth Harmony - Miss Movin' On
-
Becky G - Shower)))
Dzień pięćdziesiąty dziewiąty; 29
grudnia
Kiedyś nie wiedziałem, co można
robić w trakcie przejścia między świętami a sylwestrem. Teraz
jednak, kiedy Ronnie była moją przyjaciółką, cały ten czas
zamierzałem spędzać z nią. Moją przyjaciółką, nikim więcej.
Nadal byłem w trakcie kuracji.
Wiem, wiem. Mogę brzmieć całkowicie
idiotycznie, ale nadal musiałem się z niej wyleczyć. Moi
przyjaciele nie spędzali ze mną czasu, to fakt, zaprosili mnie
jednak na sylwestra. Tym razem mieliśmy go spędzić u Ashtona, co
oznaczało mniej alkoholu, ale więcej pijanych ludzi. Nigdy nie
wiedziałem, jak to robił, ale mimo że zawsze załatwiał mniej
procentów, imprezowicze wychodzili najbardziej pijani właśnie od
niego.
Wracając jednak do dnia
pięćdziesiątego dziewiątego.
Cały czas, czyli całe cztery dni,
spędzałem albo u Veroniki, albo u mnie, ale z nią. Często
dołączała do nas Trish, bardzo dobrze dogadywały się z Ronnie i
miło było mi na to patrzeć. Dwudziestego dziewiątego grudnia
postanowiłem zabrać ją do lunaparku, jako przyjaciółkę,
oczywiście.
- Nie mogę - odpowiedziała stanowczo,
kiedy zadałem jej pytanie.
- Dlaczego? - zdziwiłem się. -
Wyjdziemy tylko jako przyjaciele.
- Muszę zajmować się twoim
dzieckiem, ułomie - zachichotała, a ja chwilę siedziałem
oniemiały. Po chwili jednak spojrzałem na małego kocurka na
kolanach dziewczyny, którego właśnie karmiła z malutkiej
buteleczki dla dziecka. Wybuchnąłem śmiechem, a ona spojrzała na
mnie z politowaniem.
- No co? - spytałem oburzony. -
Przecież załapałem.
- Masz zapłon godny mokrej zapałki -
stwierdziła z grymasem.
- Tęsknię za miłą Ronnie -
mruknąłem, a ona zmierzyła mnie wzrokiem jak idiotę.
- Nigdy nie byłam miła. Ja tylko
stwarzałam pozory, rozumiesz.
- Powiedzmy - skinąłem.
To w sumie ma sens. Zawsze wydawało mi
się, że nie jest do końca sobą, kiedy jest miła. Coś było nie
tak, jakby nie pokazywała mi całej siebie.
- No Rooooooooonie - jęknąłem
przeciągle, odnosząc się do propozycji wyjścia.
- Calum, posiadanie zwierzęcia wiąże
się z ogromnym obowiązkiem - pokręciła głową.
- Pieprzyć obowiązki! Cholera, co
może stać się głupiemu kotu przez kilka godzin?!
- Dzień dobry, Calum.
Do pokoju Veroniki weszła rozbawiona
Kristine.
- Um... Dzień dobry - uśmiechnąłem
się nerwowo. Ronnie ledwo powstrzymywała śmiech i zaczęła robić
się od tego czerwona na twarzy. - No ulżyj sobie - mruknąłem do
niej, a ona dosłownie zaczęła tarzać się po podłodze. Jej mama
spojrzała na nią z politowaniem, po czym podniosła wzrok na mnie.
- Moja córka to idiotka - westchnęła
teatralnie, a ja przez chwilę zobaczyłem podobieństwo między nią
a Veronicą. - Zrobiłam kanapki, jeśli jesteście głodni. Są na
dole na stole - uśmiechnęła się i wyszła.
- Rooooooonie - spróbowałem ponownie,
a ona mruknęła poirytowana.
- Dobra, dobra. Pójdę. Jako
przyjaciele, mówisz? - uniosła jedną brew, a ja położyłem rękę
na piersi i skinąłem, niemo przysięgając. - W porządku.
***
Wesołe miasteczka zawsze wydawały mi
się ogromne, kojarzyły z watą cukrową i widokiem przytulających
się par, jednak tym razem jakoś dziwnie nie zwróciłem na to
uwagi, bo całą koncentrowałem na niskiej niebieskookiej postaci,
która z zaciekawieniem oglądała wszystko dookoła.
- Calum, Calum! - krzyczała. - Chodźmy
tam! - wskazała na diabelski młyn, a ja spojrzałem na nią
zaciekawiony.
- Na pewno? Nie będziesz się bała,
Ronnie? - spytałem niepewny.
- Ja? Gdzie tam! Chociaż, jeśli się
boisz... - celowo nie dokończyła zdania wiedząc, że to mnie
przekona. Jest za dobra.
- Idziemy. - zadecydowałem stanowczo i
zauważyłem, że uśmiecha się pod nosem.
Nie jestem przekonany, czy w końcu się
bałem, czy nie. Czasu jednak nie cofnę. Ruszyliśmy w stronę kasy,
przy której dałem panu nasze dwa kuponiki, na których nakleił po
dwie naklejki, które oznaczały, że wykorzystaliśmy dwa z
dwudziestu punktów.
Poczekaliśmy na najbliższą wolną
kabinę, po czym Ronnie z moją pomocą wsiadła do środka, z pełną
gracją oczywiście, a ja wpadłem tam tuż za nią.
- Znowu pełen czaru, Hood, nie wiem,
jak ty to robisz - zachichotała, a ja spojrzałem na nią
śmiertelnie poważnie.
- Zaraz wyrzucę się z tej kabiny i
zobaczymy, czy będzie ci tak do śmiechu - zagroziłem, a ona
rzuciła mi wzrok pełen politowania.
- Proszę cię, ty nie potrafiłbyś
podnieść nawet Bucketa! - dramatycznie ścisnęła mój biceps, a
ja przewróciłem oczami.
- Dopiero wyruszyliśmy, a ty już mnie
irytujesz. Lepiej skup się na widokach.
Posłusznie wykonała moje polecenie i
wychyliła głowę za barierkę. Kabiny nie były odgrodzone od
zewnątrz żadną plastikową ścianką czy czym tam się odgradza
takie kabiny, dlatego położyłem dłoń na jej barku, gotowy
interweniować, gdyby zamierzała wypaść. Spojrzała na mnie ponad
ramieniem i uśmiechnęła się, po czym wróciła wzrokiem do
rozpościerającej się pod nami panoramy Sydney. To było piękne.
Wszystkie auta wyglądały jak mrówki, ludzi już nawet nie było
widać. Widok zapierający dech w piersi. Pod twoimi stopami miasto
tętni życiem, a ty unosisz się w przestrzeni, oddalając się od
tego wszystkiego powoli, powoli...
- Calum? - usłyszałem cichy głos
Ronnie. Odwróciłem wzrok w jej stronę, ale ona natychmiast
spuściła głowę i wypowiedziała szybko: - Już nic, już nic.
- Veronica - ująłem jej podbródek i
uniosłem go, zmuszając ją, by na mnie spojrzała.
- Zastanawiałam się, czy patrząc w
dół... - urwała i zerknęła na mnie niepewnie.
- Patrząc w dół co?
- ...Czy patrząc w dół, na ten
pośpiech ruchu ulicznego, który mimo wszystko łączy się w
harmonię, na to, co wydawałoby się niemożliwe, myślisz o nas?
Zaniemówiłem. Ona nadal rozpatrywała
związek ze mną. Po tym wszystkim, co jej zrobiłem. Po tym, ile się
ode mnie nasłuchała, ile razy ją zawiodłem, szczególnie w
momentach, kiedy najbardziej mnie potrzebowała...
Ona mimo wszystko nadal chciała ze mną
być.
- Ronnie, ja...
Poczułem
szarpnięcie, po czym Veronica wpadła w moje ramiona. Co jest grane?
Zmarszczyłem brwi.
Rozejrzałem się dookoła i zdałem
sobie sprawę z tego, że w całym wesołym miasteczki nie ma prądu,
a my utknęliśmy prawie na samej górze diabelskiego młynu. No
pięknie.
- O, Boże - Veronica odetchnęła
ciężko, nadal chowając się w moim uścisku. - To chyba nie był
dobry pomysł.
Też tak sądzę, pomyślałem.
Westchnąłem gardłowo, poirytowany całą sytuacją. Czy naprawdę
obsługa nie potrafi dopilnować tak ważnej rzeczy?!
- Ej, Hood - wyszeptała Ronnie,
odsuwając ode mnie myśli, w których rozważałem tysiąc sposobów
na uśmiercenie pracowników lunaparku. - I tak lepiej, że jesteśmy
tutaj.
- Huh?
- Pomyśl o ludziach, którzy właśnie
byli na jakimś huśtającym młocie albo windzie do nieba -
zachichotała, a ja parsknąłem śmiechem zastanawiając się, jak
ona to robi, że nawet w najgorszej sytuacji potrafi wywołać u mnie
uśmiech.
'- Dzień dobry, Calum.
OdpowiedzUsuńDo pokoju Veroniki weszła rozbawiona Kristine.
- Um... Dzień dobry - uśmiechnąłem się nerwowo. Ronnie ledwo powstrzymywała śmiech i zaczęła robić się od tego czerwona na twarzy. - No ulżyj sobie - mruknąłem do niej, a ona dosłownie zaczęła tarzać się po podłodze. Jej mama spojrzała na nią z politowaniem, po czym podniosła wzrok na mnie.
- Moja córka to idiotka'
JA PIERDOLE, JESZCZE NIGDY TAK BARDZO NIE ŚMIAŁAM SIĘ PRZY FF HAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAH
popłakałam się ze śmiechu hahaha
poprawiłaś mi humor hahahhahaha
@lvlypayxxn
"- Moja córka to idiotka" Hue hue hue, ostro XD To mi się skojarzyło z taką przeróbką zdjęcia z Harrym, just sayin XD Spokojnie możesz to zignorować XD
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy do normalnej części komentarza. Ronnie to serio wspaniała dziewczyna (wat), tak jak to napisałaś, po tym wszystkim ona wciąż rozważa związek z nim, i na końcu, w tej wydawałoby się beznadziejnej sytuacji wywołała u niego śmiech. Czy to nie cudowne?
Tak się nad nią rozmarzyłam. Lmao, to aż dziwne.
Trochę przesadza z tą opieką, okej, rozumiem, to kotek więc tego potrzebuje, ale jeny, przecież co mu się stanie przez kilka godzin? XD
Heh, ogólnie bardzoooooo mi się podobał ^^
@Toriixdd
Hahah kocham czytać twpoje notki, one są zawsze takie zajebiste hahhah <3
OdpowiedzUsuń@_need_a_hug_