(((Piosenki do części:
- 5 Seconds Of Summer - Close As Strangers
- Ed Sheeran - One
- One Direction - Right Now *miałam dzień starych piosenek i akurat to mi podpasowało :D*)))
Dzień
osiemdziesiąty czwarty; 24 stycznia
Lato biegło pełną parą - słońce przygrzewało turystów
rozrzuconych na australijskich plażach, sklepy pękały w szwach od
spragnionych lodów czy zimnych napojów. Zwykły, ciepły dzień,
powiecie. Wcale nie. Dzień, w którym zniszczyło się dla mnie
wszystko.
- Hoodie! - zawołał już pijany Michael i wybuchł niezdrowym
śmiechem. Przewróciłem oczami odpychając rękę Julie, która
leżała na moim barku. - Jak tam tfoja Veronicaaaaaa? Posssfoliła
fyjść małemu Calusiowi na impfeeeeeskę? - zawył, a ja pacnąłem
się w czoło.
- Uspokój się, stary. Tylko z nią mieszkam, nie jest moją niańką
- mruknąłem. - Pozwoliła - dodałem tak cicho, żeby tylko Juls
mogła to usłyszeć, a ta parsknęła śmiechem.
- Z szego się tam śmiejesie? - spytał Mike i wpadł na wieszak na
kurtki. - Ojej, pszepraszam pana, nie zauwaszyłem...
I ja, i blondynka obok mnie zaśmialiśmy się głośno, po czym
Julie spytała:
- Kiedy on zdążył się tak zrobić?
- Nie wiem, ale jest bardziej wstawiony niż ja, a to moja impreza i
wszyscy powinni chcieć pić ze mną. - burknąłem, a Juls wbiła mi
łokieć w żebra.
- Zazdrosny, panie Hood? - uśmiechnęła się, a ja już miałem
zaprotestować, ale przerwał mi głos za moimi plecami.
- Właściwie pan Hood nie jest zazdrosny, ale pani Hood już tak -
Veronica roześmiała się i przytuliła mnie od tyłu.
- Cześć, słonko - posłałem jej promienny uśmiech, a Julie
udała, że wymiotuje.
- Wystarczy, gołąbeczki, bo już mi niedobrze - wywróciła oczami
i odeszła. Odwróciła się jeszcze na chwilę i krzyknęła: -
Jeszcze raz najlepszego, Hood!
- Dzięki - powiedziałem pod nosem.
- Hej, co jest? Nie obchodzisz zbyt hucznie swojej spóźnionej
imprezy urodzinowej.
- Moja mama nie żyje, to nie jest wystarczający powód? -
westchnąłem zrezygnowany. Przynajmniej przy niej nie musiałem
udawać szczęśliwego.
- Może i tak. Ale czasu nie cofniesz. Napij się za mną - podała
mi jakąś szklankę z drinkiem i sama chwyciła podobną.
Wziąłem potężny łyk i spojrzałem na Ronnie, która właśnie
krzywiła się od alkoholu.
- Przecież ty nie pijesz - zauważyłem po chwili.
- Zasady są po to, żeby je łamać - mrugnęła do mnie i znowu się
napiła. - Nie piję z pozoru, pamiętasz?
- Taa, znowu pozory - mruknąłem i wziąłem ją za wolną rękę.
Pociągnąłem ją w stronę schodów i zaprowadziłem do mojej
sypialni. Tam usiedliśmy na łóżku i oboje wpatrywaliśmy się w
swoje szklanki.
- Wiesz... - Veronica zaczęła, a ja spojrzałem na nią z nadzieją.
Pamiętała?
- Tak?
- Nie jestem pewna, czy to, że śpisz ze mną w pokoju jest dobrym
pomysłem - wyrzuciła szybko i odwróciła wzrok.
- Co? Dlaczego? - zmarszczyłem brwi. Nie pamiętała.
- Nie wiem, nie podoba mi się to, jak mogłoby to wyglądać, gdyby
kiedyś z rana odwiedzili mnie rodzice - przygryzła wargę.
- Ronnie, czy ty pamiętasz, o czym rozmawialiśmy dwie noce temu? -
wypaliłem i położyłem dłonie na ustach chcąc cofnąć czas i
wypowiedziane słowa. Veronica jednak spojrzała mi w oczy i pewnym
na pozór głosem oznajmiła:
- Tak. Pamiętam, jak snułeś plany o naszej przyszłości w twoim
domu, pamiętam jak mówiłeś o tym, że będziesz pisarzem, a ja
będę wprowadzać korekty do twoich tworów, żeby były idealne. I
przede wszystkim pamiętam, jak mi się oświadczyłeś. - Przy
ostatnim słowie jej głos się załamał, a ona odwróciła wzrok.
- Ronnie, ja... - chwyciłem ją za rękę, jednak wyszarpnęła ją
i postawiła szklankę na podłodze.
- I pamiętam, jak ci odmówiłam, Calum - powiedziała stanowczo, a
ja spojrzałem na nią urażony.
- Nie musisz przyjmować oświadczyn, które wypowiadałem na pół
przytomny, ale przynajmniej mnie nie odpychaj - zmarszczyłem brwi.
- Czyli uważasz, że nie chcesz się ze mną ożenić, tak?
- Tak. To były tylko głupie rozmowy, Ronnie - spojrzałem jej w
oczy, a ona położyła swoją dłoń na moim policzku i zapłakała
bez najmniejszego ruchu. Tylko łzy, nic więcej. - Czy coś nie tak?
- Nie, nigdy. - otarła twarz, jakby dopiero zdała sobie sprawę z
tego, że łka. - Czy chcesz się teraz ze mną rozstać? -
wyszeptała, a ja momentalnie wziąłem ją w objęcia.
- Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć! Jesteś teraz wszystkim, co
mam. Nie mógłbym z ciebie zrezygnować...
- Dziękuję.
- Za co? - zdziwiłem się.
-Spełniłeś moje marzenie. Zawsze chciałam znaleźć kogoś, dla
kogo będę wszystkim. - wtuliła głowę w zagłębienie mojego
obojczyka, a ja wziąłem ją delikatnie na kolana.
- Hooodieeeee - usłyszałem Michaela zza drzwi, więc westchnąłem
poirytowany i zsuwając z siebie Ronnie, podszedłem do drzwi.
- Czego?! - krzyknąłem i zobaczyłem panią w eleganckim stroju tuż
za nim.
- Jakaś penienka do siebie, Calum. Bąś gszeszny - wydukał i na
pół odszedł, na pół dotoczył się do schodów.
- To, co tu zastałam, tylko utwierdziło mnie w decyzji - mruknęła
kobieta, a ja spojrzałem na nią znudzony.
- Przepraszam, kim pani jest?
- Abigail Waterson, komornik sądowy - podała mi rękę, ale ja
tylko stałem skamieniały w miejscu.
- O co chodzi? - spytała rzeczowym tonem Veronica zza moich pleców.
- Pani Hood, matka pana Hooda, nie spisała testamentu przed
śmiercią. Ten dom jest teraz niczyj, więc idzie na licytację -
wzruszyła ramionami, a ja poczułem, jak uginają się pode mną
nogi.
- Jak to... na licytację? - wydukałem i przytrzymałem się
framugi.
- Przykro mi, panie Hood. Licytacja zaczyna się jutro w południe i
kończy o północy. Do rozpoczęcia musi pan zabrać stąd wszystkie
swoje rzeczy - rozejrzała się dookoła i zatrzymała zniesmaczony
wzrok na nieprzytomnym Michaelu, który miał jeszcze w dłoni
czerwony kubek. - A to może okazać się trudne, więc radzę zacząć
od razu. Przepraszam również, że przychodzę o dziewiątej
wieczorem, ale wcześniej wyceniałam jeszcze inne własności
pańskiej matki.
- Jakie inne rzeczy mojej matki?! - wybuchnąłem i już chciałem
się rzucić na tą sukę, ale Ronnie złapała mnie za ramię i
powiedziała bezgłośnie: ,,Nie, Calum".
- Pierścionek zaręczynowy, na przykład - odpowiedziała Abigail
niewzruszona. - Ale okazał się całkowicie bezwartościowy, bo cały
pokrył się już rdzą, a kamień i tak był sztuczny. Możesz go
zatrzymać - sięgnęła do kieszeni i wsunęła mi w dłoń
pierścionek matki. Załkałem cicho i zacisnąłem wokół niego
palce.
- Proszę się stąd wynosić, natychmiast - warknąłem do kobiety,
ale ona spojrzała na mnie z pogardą.
- To już nie jest pański dom. Nie może mi pan polecić się stąd
wynieść.
Mimo to odwróciła się na pięcie i odeszła, mijając na palcach
ciało Michaela (bardziej z obrzydzenia niż strachu przed obudzeniem
go).
- Calum... - zaczęła Ronnie, jednak przerwałem jej, odwracając
się do niej i przyciągając ją do siebie.
- Veronica, jeśli nie jesteś pewna tego, czy naprawdę chcę z tobą
być, że naprawdę jesteś dla mnie wszystkim... - uklęknąłem
przed nią i wziąłem jej dłoń w swoją. - ...weźmiesz jedyną
rzecz, która została mi po mamie. - założyłem pierścionek na
jej palec, a ona zaskoczona podniosła rękę i przyjrzała się
biżuterii.
- To najpiękniejszy gest, jaki ktokolwiek kiedykolwiek skierował
wobec mnie, Calum - przytuliła mnie mocno i zapłakała. - Kocham
cię strasznie mocno...
- Ja ciebie też, Ronnie. Ja ciebie też.
Westchnąłem i oboje zamilkliśmy, po prostu stojąc w swoich
objęciach. Po jakimś czasie odezwałem się cicho:
- Możesz go odrdzewić, jeśli chcesz, bo ja obecnie nie mam
dyspozycji, żeby to zrobić, rozumiesz.
- Rozumiem - wyszeptała i odsunęła się ode mnie, po prostu
patrząc mi w oczy. - Pomóc ci się spakować?
Skinąłem i w ciszy zabraliśmy się za zbieranie moich rzeczy do
losowych toreb i pudeł.
---------------------
Oki
doki, pewnie mnie zabijecie za to i w ogóle, ale oczy mi się zamykają,
bo spałam w nocy z godzinkę maksymalnie. Wracałam sobie z tego
Wrocławia, a moja koleżanka z przedziału nagle rzyga, biegnę z nią do
łazienki, poszłam jej po wodę, siedziałam z nią cały czas tam i zawsze z
nią biegałam jak coś się działo, a moja super świetna kadra miała to w
dupie, oops ;_; jeszcze sobie koleś stwierdził, że razem ze swoją grupką
dwudziestoosobową zrobi sobie dodatkowy przedział na korytarzu i raz
Zuza nie zdążyła dobiec i jej trochę wyciekło między palcami koło jego
nóg (mmm smacznie) i on zaczął się do mnie spinać, że to nie jest
stodoła i że ona ma się ogarnąć i w ogóle, myślałam, że mu przywalę w
ryj normalnie, nfcdjubhnujfdhnsbjf
OGÓLNIE
TO BIG LOVE DLA ELLI I ALI, KTÓRE DBAŁY O TO, ŻEBY LUDZIE GŁOSOWALI NA
STUDNIOWĄ W TEJ ANKIECIE, BYŁYŚMY DRUGIE, DZIEWCZYNY! JESTEŚCIE
NIESAMOWITE, JESTEM Z WAS TAK CHOLERNIE DUMNA, ŻE TO AŻ BOLI, OMG,
JESTEŚCIE KOCHANE <33333
No
a obóz ogólnie spoko, najpierw jechaliśmy do Szklarskiej i po
nieprzespanej nocy 20 km pod górę, różnica wysokości około 500 metrów,
potem 2 noce w schronisku Na Hali Szrenickiej, po czym szliśmy 10 km do schroniska Odrodzenie, gdzie spaliśmy tylko jedną noc i następnego ranka już znowu w drodze, tym razem jakoś 15 km do schroniska Samotnia,
tam byliśmy 5 dni, potem do Karpacza, z Karpacza do Jeleniej Góry, z
Jeleniej Góry do Wrocławia, we Wrocławiu spaliśmy w Komendzie
Dolnośląskiej ZHR (lel co XD) i byliśmy tam 2 dni i dzisiaj wróciłam.
Tam, gdzie zostawaliśmy na kilka dni oczywiście dziennie średnio 12-13
km :)) Ale spoczko, dałam radę, nawet z ogromnym plecaczkiem, yay <3
Chciałam pisać na obozie, ale w każdym wolnym czasie spałam XD
No więc, witajcie z powrotem, kocham was i w ogóle :)
Ps. NIESPRAWDZANY, przeliteruję: N I E S P R A W D Z A N Y :)
Ale super! Czekam na kolejny :D xx
OdpowiedzUsuńboże, boże, bożeńko
OdpowiedzUsuńkocham to
LALLALALA LOVE.. THIS (ja śpiewaczka, leel)
LLALALALLA LOVE YOUUUUUUUUUUUUU
jebie mi na łeb hehehe
to jest boskie
i idealne
i o
kocham Cię
czekam na następny shbvksfbhvs
@lvlypayxxn
Ponoszą mnie emocje, więc przepraszam.
OdpowiedzUsuńCO TA GŁUPIA NJSFNSJA ŻEBY SIĘ NIE WYRAŻAĆ SOBIE MYŚLAŁA?! Przerwała taki piękny Connie moment. Mam ochotę tam wskoczyć i ją nsjfsdn ugh.
Teraz czas na jaranie się.
"Spełniłeś moje marzenie. Zawsze chciałam znaleźć kogoś, dla kogo będę wszystkim."
To jest chyba mój fav cytat, no bo halo, czy to nie jest piękne? Ona jest dla niego wszystkim, dżizas, moje serce :')
Ps przepraszam jeśli coś poszło z nimi nie tak ale pisanie w godzinach 2-3 rano mówi samo za siebie XD
@Toriixdd
Jprdl, pijany Mickey >>>>>>
OdpowiedzUsuńNo i Connie momentu jak zawsze dncncncncmcm
No i Twoja notka, lel one są zawsze najlepsze hahah >>>>
@_need_a_hug_