czwartek, 24 lipca 2014

2.17

(((Piosenki do części:
- 5 Seconds Of Summer - Close As Strangers
- Ed Sheeran - One
- One Direction - Right Now *miałam dzień starych piosenek i akurat to mi podpasowało :D*)))

Dzień osiemdziesiąty czwarty; 24 stycznia

Lato biegło pełną parą - słońce przygrzewało turystów rozrzuconych na australijskich plażach, sklepy pękały w szwach od spragnionych lodów czy zimnych napojów. Zwykły, ciepły dzień, powiecie. Wcale nie. Dzień, w którym zniszczyło się dla mnie wszystko.
- Hoodie! - zawołał już pijany Michael i wybuchł niezdrowym śmiechem. Przewróciłem oczami odpychając rękę Julie, która leżała na moim barku. - Jak tam tfoja Veronicaaaaaa? Posssfoliła fyjść małemu Calusiowi na impfeeeeeskę? - zawył, a ja pacnąłem się w czoło.
- Uspokój się, stary. Tylko z nią mieszkam, nie jest moją niańką - mruknąłem. - Pozwoliła - dodałem tak cicho, żeby tylko Juls mogła to usłyszeć, a ta parsknęła śmiechem.
- Z szego się tam śmiejesie? - spytał Mike i wpadł na wieszak na kurtki. - Ojej, pszepraszam pana, nie zauwaszyłem...
I ja, i blondynka obok mnie zaśmialiśmy się głośno, po czym Julie spytała:
- Kiedy on zdążył się tak zrobić?
- Nie wiem, ale jest bardziej wstawiony niż ja, a to moja impreza i wszyscy powinni chcieć pić ze mną. - burknąłem, a Juls wbiła mi łokieć w żebra.
- Zazdrosny, panie Hood? - uśmiechnęła się, a ja już miałem zaprotestować, ale przerwał mi głos za moimi plecami.
- Właściwie pan Hood nie jest zazdrosny, ale pani Hood już tak - Veronica roześmiała się i przytuliła mnie od tyłu.
- Cześć, słonko - posłałem jej promienny uśmiech, a Julie udała, że wymiotuje.
- Wystarczy, gołąbeczki, bo już mi niedobrze - wywróciła oczami i odeszła. Odwróciła się jeszcze na chwilę i krzyknęła: - Jeszcze raz najlepszego, Hood!
- Dzięki - powiedziałem pod nosem.
- Hej, co jest? Nie obchodzisz zbyt hucznie swojej spóźnionej imprezy urodzinowej.
- Moja mama nie żyje, to nie jest wystarczający powód? - westchnąłem zrezygnowany. Przynajmniej przy niej nie musiałem udawać szczęśliwego.
- Może i tak. Ale czasu nie cofniesz. Napij się za mną - podała mi jakąś szklankę z drinkiem i sama chwyciła podobną.
Wziąłem potężny łyk i spojrzałem na Ronnie, która właśnie krzywiła się od alkoholu.
- Przecież ty nie pijesz - zauważyłem po chwili.
- Zasady są po to, żeby je łamać - mrugnęła do mnie i znowu się napiła. - Nie piję z pozoru, pamiętasz?
- Taa, znowu pozory - mruknąłem i wziąłem ją za wolną rękę. Pociągnąłem ją w stronę schodów i zaprowadziłem do mojej sypialni. Tam usiedliśmy na łóżku i oboje wpatrywaliśmy się w swoje szklanki.
- Wiesz... - Veronica zaczęła, a ja spojrzałem na nią z nadzieją. Pamiętała?
- Tak?
- Nie jestem pewna, czy to, że śpisz ze mną w pokoju jest dobrym pomysłem - wyrzuciła szybko i odwróciła wzrok.
- Co? Dlaczego? - zmarszczyłem brwi. Nie pamiętała.
- Nie wiem, nie podoba mi się to, jak mogłoby to wyglądać, gdyby kiedyś z rana odwiedzili mnie rodzice - przygryzła wargę.
- Ronnie, czy ty pamiętasz, o czym rozmawialiśmy dwie noce temu? - wypaliłem i położyłem dłonie na ustach chcąc cofnąć czas i wypowiedziane słowa. Veronica jednak spojrzała mi w oczy i pewnym na pozór głosem oznajmiła:
- Tak. Pamiętam, jak snułeś plany o naszej przyszłości w twoim domu, pamiętam jak mówiłeś o tym, że będziesz pisarzem, a ja będę wprowadzać korekty do twoich tworów, żeby były idealne. I przede wszystkim pamiętam, jak mi się oświadczyłeś. - Przy ostatnim słowie jej głos się załamał, a ona odwróciła wzrok.
- Ronnie, ja... - chwyciłem ją za rękę, jednak wyszarpnęła ją i postawiła szklankę na podłodze.
- I pamiętam, jak ci odmówiłam, Calum - powiedziała stanowczo, a ja spojrzałem na nią urażony.
- Nie musisz przyjmować oświadczyn, które wypowiadałem na pół przytomny, ale przynajmniej mnie nie odpychaj - zmarszczyłem brwi.
- Czyli uważasz, że nie chcesz się ze mną ożenić, tak?
- Tak. To były tylko głupie rozmowy, Ronnie - spojrzałem jej w oczy, a ona położyła swoją dłoń na moim policzku i zapłakała bez najmniejszego ruchu. Tylko łzy, nic więcej. - Czy coś nie tak?
- Nie, nigdy. - otarła twarz, jakby dopiero zdała sobie sprawę z tego, że łka. - Czy chcesz się teraz ze mną rozstać? - wyszeptała, a ja momentalnie wziąłem ją w objęcia.
- Jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć! Jesteś teraz wszystkim, co mam. Nie mógłbym z ciebie zrezygnować...
- Dziękuję.
- Za co? - zdziwiłem się.
-Spełniłeś moje marzenie. Zawsze chciałam znaleźć kogoś, dla kogo będę wszystkim. - wtuliła głowę w zagłębienie mojego obojczyka, a ja wziąłem ją delikatnie na kolana.
- Hooodieeeee - usłyszałem Michaela zza drzwi, więc westchnąłem poirytowany i zsuwając z siebie Ronnie, podszedłem do drzwi.
- Czego?! - krzyknąłem i zobaczyłem panią w eleganckim stroju tuż za nim.
- Jakaś penienka do siebie, Calum. Bąś gszeszny - wydukał i na pół odszedł, na pół dotoczył się do schodów.
- To, co tu zastałam, tylko utwierdziło mnie w decyzji - mruknęła kobieta, a ja spojrzałem na nią znudzony.
- Przepraszam, kim pani jest?
- Abigail Waterson, komornik sądowy - podała mi rękę, ale ja tylko stałem skamieniały w miejscu.
- O co chodzi? - spytała rzeczowym tonem Veronica zza moich pleców.
- Pani Hood, matka pana Hooda, nie spisała testamentu przed śmiercią. Ten dom jest teraz niczyj, więc idzie na licytację - wzruszyła ramionami, a ja poczułem, jak uginają się pode mną nogi.
- Jak to... na licytację? - wydukałem i przytrzymałem się framugi.
- Przykro mi, panie Hood. Licytacja zaczyna się jutro w południe i kończy o północy. Do rozpoczęcia musi pan zabrać stąd wszystkie swoje rzeczy - rozejrzała się dookoła i zatrzymała zniesmaczony wzrok na nieprzytomnym Michaelu, który miał jeszcze w dłoni czerwony kubek. - A to może okazać się trudne, więc radzę zacząć od razu. Przepraszam również, że przychodzę o dziewiątej wieczorem, ale wcześniej wyceniałam jeszcze inne własności pańskiej matki.
- Jakie inne rzeczy mojej matki?! - wybuchnąłem i już chciałem się rzucić na tą sukę, ale Ronnie złapała mnie za ramię i powiedziała bezgłośnie: ,,Nie, Calum".
- Pierścionek zaręczynowy, na przykład - odpowiedziała Abigail niewzruszona. - Ale okazał się całkowicie bezwartościowy, bo cały pokrył się już rdzą, a kamień i tak był sztuczny. Możesz go zatrzymać - sięgnęła do kieszeni i wsunęła mi w dłoń pierścionek matki. Załkałem cicho i zacisnąłem wokół niego palce.
- Proszę się stąd wynosić, natychmiast - warknąłem do kobiety, ale ona spojrzała na mnie z pogardą.
- To już nie jest pański dom. Nie może mi pan polecić się stąd wynieść.
Mimo to odwróciła się na pięcie i odeszła, mijając na palcach ciało Michaela (bardziej z obrzydzenia niż strachu przed obudzeniem go).
- Calum... - zaczęła Ronnie, jednak przerwałem jej, odwracając się do niej i przyciągając ją do siebie.
- Veronica, jeśli nie jesteś pewna tego, czy naprawdę chcę z tobą być, że naprawdę jesteś dla mnie wszystkim... - uklęknąłem przed nią i wziąłem jej dłoń w swoją. - ...weźmiesz jedyną rzecz, która została mi po mamie. - założyłem pierścionek na jej palec, a ona zaskoczona podniosła rękę i przyjrzała się biżuterii.
- To najpiękniejszy gest, jaki ktokolwiek kiedykolwiek skierował wobec mnie, Calum - przytuliła mnie mocno i zapłakała. - Kocham cię strasznie mocno...
- Ja ciebie też, Ronnie. Ja ciebie też.
Westchnąłem i oboje zamilkliśmy, po prostu stojąc w swoich objęciach. Po jakimś czasie odezwałem się cicho:
- Możesz go odrdzewić, jeśli chcesz, bo ja obecnie nie mam dyspozycji, żeby to zrobić, rozumiesz.
- Rozumiem - wyszeptała i odsunęła się ode mnie, po prostu patrząc mi w oczy. - Pomóc ci się spakować?
Skinąłem i w ciszy zabraliśmy się za zbieranie moich rzeczy do losowych toreb i pudeł.

---------------------
 Oki doki, pewnie mnie zabijecie za to i w ogóle, ale oczy mi się zamykają, bo spałam w nocy z godzinkę maksymalnie. Wracałam sobie z tego Wrocławia, a moja koleżanka z przedziału nagle rzyga, biegnę z nią do łazienki, poszłam jej po wodę, siedziałam z nią cały czas tam i zawsze z nią biegałam jak coś się działo, a moja super świetna kadra miała to w dupie, oops ;_; jeszcze sobie koleś stwierdził, że razem ze swoją grupką dwudziestoosobową zrobi sobie dodatkowy przedział na korytarzu i raz Zuza nie zdążyła dobiec i jej trochę wyciekło między palcami koło jego nóg (mmm smacznie) i on zaczął się do mnie spinać, że to nie jest stodoła i że ona ma się ogarnąć i w ogóle, myślałam, że mu przywalę w ryj normalnie, nfcdjubhnujfdhnsbjf

OGÓLNIE TO BIG LOVE DLA ELLI I ALI, KTÓRE DBAŁY O TO, ŻEBY LUDZIE GŁOSOWALI NA STUDNIOWĄ W TEJ ANKIECIE, BYŁYŚMY DRUGIE, DZIEWCZYNY! JESTEŚCIE NIESAMOWITE, JESTEM Z WAS TAK CHOLERNIE DUMNA, ŻE TO AŻ BOLI, OMG, JESTEŚCIE KOCHANE <33333

No a obóz ogólnie spoko, najpierw jechaliśmy do Szklarskiej i po nieprzespanej nocy 20 km pod górę, różnica wysokości około 500 metrów, potem 2 noce w schronisku Na Hali Szrenickiej, po czym szliśmy 10 km do schroniska Odrodzenie, gdzie spaliśmy tylko jedną noc i następnego ranka już znowu w drodze, tym razem jakoś 15 km do schroniska Samotnia, tam byliśmy 5 dni, potem do Karpacza, z Karpacza do Jeleniej Góry, z Jeleniej Góry do Wrocławia, we Wrocławiu spaliśmy w Komendzie Dolnośląskiej ZHR (lel co XD) i byliśmy tam 2 dni i dzisiaj wróciłam. Tam, gdzie zostawaliśmy na kilka dni oczywiście dziennie średnio 12-13 km :)) Ale spoczko, dałam radę, nawet z ogromnym plecaczkiem, yay <3

Chciałam pisać na obozie, ale w każdym wolnym czasie spałam XD

No więc, witajcie z powrotem, kocham was i w ogóle :)

Ps. NIESPRAWDZANY, przeliteruję: N I E S P R A W D Z A N Y :)

4 komentarze:

  1. Ale super! Czekam na kolejny :D xx

    OdpowiedzUsuń
  2. boże, boże, bożeńko
    kocham to
    LALLALALA LOVE.. THIS (ja śpiewaczka, leel)
    LLALALALLA LOVE YOUUUUUUUUUUUUU
    jebie mi na łeb hehehe

    to jest boskie
    i idealne
    i o

    kocham Cię

    czekam na następny shbvksfbhvs

    @lvlypayxxn

    OdpowiedzUsuń
  3. Ponoszą mnie emocje, więc przepraszam.
    CO TA GŁUPIA NJSFNSJA ŻEBY SIĘ NIE WYRAŻAĆ SOBIE MYŚLAŁA?! Przerwała taki piękny Connie moment. Mam ochotę tam wskoczyć i ją nsjfsdn ugh.
    Teraz czas na jaranie się.
    "Spełniłeś moje marzenie. Zawsze chciałam znaleźć kogoś, dla kogo będę wszystkim."
    To jest chyba mój fav cytat, no bo halo, czy to nie jest piękne? Ona jest dla niego wszystkim, dżizas, moje serce :')
    Ps przepraszam jeśli coś poszło z nimi nie tak ale pisanie w godzinach 2-3 rano mówi samo za siebie XD
    @Toriixdd

    OdpowiedzUsuń
  4. Jprdl, pijany Mickey >>>>>>
    No i Connie momentu jak zawsze dncncncncmcm
    No i Twoja notka, lel one są zawsze najlepsze hahah >>>>
    @_need_a_hug_

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy